Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik do zawału

Grażyna Zwolińska
KARETKA SPECJALISTYCZNA: załoga co najmniej trzyosobowa. Lekarza systemu, który obowiązkowo musi w niej być, może wspierać dwóch ratowników systemu lub dwie pielęgniarki systemu. KARETKA PODSTAWOWA: załoga co najmniej dwuosobowa. Zestaw można skompletować z lekarza, pielęgniarki lub ratownika. Nie musi być jednak w nim lekarza.
KARETKA SPECJALISTYCZNA: załoga co najmniej trzyosobowa. Lekarza systemu, który obowiązkowo musi w niej być, może wspierać dwóch ratowników systemu lub dwie pielęgniarki systemu. KARETKA PODSTAWOWA: załoga co najmniej dwuosobowa. Zestaw można skompletować z lekarza, pielęgniarki lub ratownika. Nie musi być jednak w nim lekarza. fot. Ryszard Poprawski
Może nie będzie to jeszcze w woj. lubuskim powszechne, jednak wykluczyć takiej sytuacji nie można. Z czasem jednak będzie to coraz częstsze.

Ustawa o ratownictwie, która wchodzi w życie 1 stycznia 2007 r., dopuszcza wysłanie karetki tylko z ratowniczą załogą. Środowisko medyczne jest podzielone. Wielu lekarzy uważa takie rozwiązanie za błąd. Ratownicy zaś podkreślają, że wreszcie zbliżamy się do światowych standardów, gdzie karetka bez lekarza jest czymś normalnym.

Jak zniknął lekarz?
Do tej pory były m.in. karetki reanimacyjne i wypadkowe. W jednych i drugich musieli być lekarze.

- Dyspozytor, wysyłając do zawału czy wypadku karetkę bez lekarza, popełniłby przestępstwo. Od 1 stycznia 2007 r. może to zrobić - mówi konsultant wojewody do spraw ratownictwa i szef pogotowia w Gorzowie Wlkp. Andrzej Szmit.

Znikną też stare nazwy. Bo od Nowego Roku będziemy mieć karetki specjalistyczne i podstawowe. W tych ostatnich lekarz może być, ale nie musi.

- Każda z tych karetek może jechać do chorego w takim samym stanie - przyznaje A. Szmit. Jednak dyspozytor pogotowia do ciężkiego przypadku pewnie chętniej wyśle karetkę z lekarzem.

Praktyka uczy pokory

- Mam duże wątpliwości - mówi pracujący trzeci rok w zielonogórskim pogotowiu lek. med. Andrzej Szmelter, robiący specjalizację z anestezjologii. - W zespole reanimacyjnym, w stanach bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta, musi być lekarz. Wiedza teoretyczna to za mało w zderzeniu z konkretną sytuacją. Bo niby wszystko wiesz, a nagle okazuje się, że nic nie wiesz. Praktyka pracy w pogotowiu uczy pokory.

Entuzjastą wysyłania ratowników do ciężkich przypadków nie jest też dyrektor zielonogórskiego pogotowia Krzysztof Bułaj. - Nie mam nic przeciwko nim, ale uważam, że najpierw powinni przejść praktykę pod nadzorem lekarzy - uważa.

Zaniepokojeni są też kardiolodzy, słysząc, że do zawału może pojechać ratownik, a nie lekarz, dysponujący większymi uprawnieniami i wiedzą.

Mniejsze zło

Zdaniem dyr. Bułaja największym mankamentem jest to, że nie ma ujednoliconego programu szkolenia ratowników. Jest wiele dróg zdobycia tego, jakże odpowiedzialnego zawodu. A to wada, a nie zaleta.

- W ustawie zapisano, że ratownicy mogą wykonywać choćby cewnikowanie wielkich naczyń czy nakłucia opłucnej, a to zabiegi, które zawsze były zarezerwowane dla lekarzy ze specjalizacją i praktyką - podkreśla.

Osobną sprawą jest to, że choć ustawa o ratownictwie wejdzie 1 stycznia 2007, wciąż nie ma do niej aktów wykonawczych, precyzujących szczegóły rozwiązań.

A jeśli chodzi o obrazki z amerykańskich filmów w stylu serialu "Ostry dyżur", to dyr. Bułaj mówi, że w USA chętnie by posadzono lekarzy w karetkach, ale to zbyt drogie rozwiązanie (biorąc pod uwagę zarobki tamtejszych medyków). Ratownicy więc to mniejsze zło i rozwiązanie o podłożu ekonomicznym a nie medycznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska