- Tak naprawdę to połączyła nas wspólna data - mówi bioenergoterapeuta Wanda Trojan. - A dokładnie 25 lutego 2008 roku. Wtedy dostałam pracę w biurze projektów. Bo jestem projektantką.
- Myślałam wtedy, jaką jestem szczęściarą. Bo przecież dostać dobrą pracę w tych czasach jest trudno. Niestety od tego dnia zaczęły się moje problemy ze zdrowiem. Zaczęłam chorować. Okazało się, że praca mnie wykańcza i nie czuję się w niej spełniona. Ale wiem, że żeby się o tym przekonać musiałam ją zacząć. Postanowiłam, że będę robiła w życiu coś innego.
- Ja pracowałam jako nauczycielka matematyki - opowiada Karina Walczyńska-Góra. - Zostałam nawet wybrana najsympatyczniejszym nauczycielem, lubiłam swoją pracę. Ale 25 lutego 2008 roku zemdlałam na lekcji i wysłano mnie na roczny urlop.
Miały się spotkać i się spotkały
Panie spotkały się na egzaminie na bioenergoterapeutę. Nie znały się wcześniej. Pani Wanda zaproponowała wtedy pani Karinie, żeby wspólnie otworzyły gabinet.
- Tak to już jest, że jak ktoś ma się spotkać i stanąć sobie na drodze, to tak się dzieje - mówi pani Karina.
- Wybrałam akurat Karinę, bo coś mi ją podpowiedziało, taka intuicja - dodaje pani Wanda.
I zaczęło się szukanie miejsca na gabinet. Panie obejrzały kilka pomieszczeń, ale najbardziej spodobało im się na Jędzychowskiej w Zielonej Górze. Szczególnie, że gabinet jest w połowie drogi do ich domów. Obydwie mieszkają na Jędrzychowie.
Tam kiedyś była kasa
- To było pomieszczenie, do którego od 2 lat nikt nie wchodził, bo ktoś zgubił klucz - opowiada pani Karina. - A tu nagle klucz się znalazł. Jakby czekał na nas.
- W tym pokoju była kiedyś kasa - dodaje W. Trojan.
- W rogu stała właśnie kasa pancerna, którą same wyniosłyśmy na korytarz. A potem obserwowałyśmy, jak silni panowie w pocie czoła wynoszą ją na zewnątrz. Pomalowałyśmy pokój na biało-niebiesko. Biały kolor, żeby było czysto, a niebieski dla uspokojenia.
Na ścianach pojawiły się również obrazki delfinów, które uwielbia pani Karina i motyle, które uwielbia pani Wanda. Urządzanie zajęło im miesiąc.
Panie mają takie marzenie, żeby kiedyś z małego pokoiku zrobić klinikę. I zaprosić do współpracy masażystów, dietetyków, oferować kompleksową pomoc.
Teraz podczas zabiegów pomagają pozbyć się schorzeń, poprawiają ogólne samopoczucie, wzmacniają organizm. - Gabinet to też takie ogrody spa dla biznesmenów - śmieje się pani Karina. - Zmęczonym dajemy energię, pobudzonych wyciszamy.
A zdolność taką mają od dziecka. Musiały tylko nauczyć się odpowiednio posługiwać energią, mocą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?