Niektóre od kilkudziesięciu już lat, a inne z dużo mniejszym stażem.
Liga Kobiet działa w Lipinkach już prawie pół wieku. Wcześniej pod szyldem koła gospodyń. - Właściwie nic we wsi nie odbywa się bez naszego udziału - przekonują panie.
Zaczynały w młodości
To największa organizacja działająca we wsi. - I najbardziej prężna - wyjaśniają. - A spotykamy się dosyć często na różnego rodzaju imprezach, ostatnio na wspólnym opłatku.
Koło działa już prawie 50 lat, z roczną przerwą. - Bo w pewnym momencie wszystkie padały, nasze też, ale szybko je reaktywowałyśmy jako Ligę Kobiet - wyjaśniają mieszkanki Lipinek.
- Zakładałam je jako młoda kobieta razem z koleżankami - opowiada Jadwiga Kalinowska, dziś jedna z najstarszych w kole. - W tamtych czasach, to prawie wszystkie panie ze wsi do niego należały, nawet nauczycielki. Ale wtedy dużo mniej kobiet pracowało.
Znacznie krótszy staż ma koło gospodyń wiejskich z Dębowej Łęki. Ono jesienią obchodziło pięciolecie istnienia. - Przed laty działało tutaj takie koło przy kółku rolniczym, ale nic po nim nie przetrwało - mówi jego szefowa Danuta Stefaniak. - Pani, która miała wszystkie dokumenty wyjechała. Dlatego budujemy od nowa.
Dużo wygrywają
Liga Kobiet z Lipinek liczy 30 mieszkanek tej wsi, w czasach świetności koło gospodyń miało dwa razy więcej członkiń.
(fot. fot. Tomasz Krzymiński)
Panie zrzeszają się w kołach gospodyń nie tylko, żeby wspólnie gotować. - Choć to nam wychodzi doskonale. Mamy specjalistki od pieczenia, od strojenia stołów, w ogóle możemy samodzielnie przygotować i obsłużyć sporą imprezę - mówi Elżbieta Sowińska, szefowa Ligi Kobiet z Lipinek.
- Zresztą mamy cały sprzęt, to przygotować. Za zarobione przez Ligę pieniądze lub ze składek dokupujemy sobie różne sprzęty. Inne wygrywamy przy okazji konkursów kulinarnych.
Sprzęt agd zdobyły w gminnym konkursie wypieków. - Nie dość, że nasze ciasta są ładne, to i smaczne - przekonują. - Zarabiamy też na swoją działalność sprzedając smakołyki w czasie różnych imprez.
Lubią pożartować
- Przychodzimy do sali wiejskiej, żeby się spotkać, posiedzieć, pogadać o różnych sprawach - przekonują. - A nawet się pośmiać. Bo każda z nas zawsze podrzuci kilka ciekawych dowcipów.
- My na przykład wystawiłyśmy niedawno jasełka - dodaje D. Stefaniak. - A poza tym, to ciągle gdzieś kursujemy. Z koleżankami z innych kół umawiamy się i jeździmy na wycieczki. Byłyśmy między innymi w Pradze. Jeździmy też do teatru czy operetki, odwiedzamy również wystawy kwiatów w Książu.
Jak dodaje mieszkanka Dębowej Łęki, jej grupa pełni rolę domu kultury we wsi.
Wszystko przez pracę
Zarówno Liga Kobiet z Lipinek, jak i koło gospodyń z Dębowej Łęki liczą po około 30 osób. - W latach świetności to było nas dwa razy więcej - opowiada J. Kalinowska. - Nawet nauczycielki z naszej szkoły należały do koła. Ale wtedy mniej kobiet pracowało zawodowo.
- Ciężko pogodzić działalność w kole, z pracą zawodową, ale musimy - dodaje D. Stefaniak. - Choć niekiedy pracuję od rana do wieczora, to czas na spotkanie muszę znaleźć.
Dbają o narybek
Panie nie obawiają się, że ich organizacje upadną. W Dębowej Łęce najstarsza z kobiet ma ponad 70 lat, najmłodsze są przed czterdziestką. Podobnie jest w Lipinkach, z tą różnicą, że najmłodsza z nich ma 11 lat. .
- Zaczęłam przychodzić z babcią i wiele się tutaj nauczyłam - mówi 11-letnia Izabela Dolatowska. - Już wiem, jak dekorować stoły i sprzątać. To wszystko dzięki spotkaniom w kole. Ale nie bywam na wszystkich, bo niektóre imprezy są organizowane późno.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?