- Czy to nie jest falstart? Zgłosił pan chęć kandydowania na burmistrza Wolsztyna rok przed wyborami?
- Falstart? Nie, dlaczego?! Przecież mając rok na dyskusję mogę porządnie i dokładnie przedstawić swój program wyborczy, pokazać się mieszkańcom Wolsztyna z dobrej strony.
- Na razie jednak pracuje pan jako szef inwestycji w kargowskim ratuszu. Roboty ma pan od groma, jak wiem... A propos: czy burmistrz Ciemnoczołowski zna pańskie zamiary?
- Oczywiście, że wie o nich, osobiście go poinformowałem. Pracy nie zawalam, a to co robię w ramach kampanii wyborczej dzieje się poza ratuszem i poza etatem. Dla mnie zaś te wybory to nowe wyzwanie. Bo choć mam ciekawą pracę to chcę się rozwijać, chciałbym też coś zrobić dla swego miasta, Wolsztyna.
- Ale pracując w Kargowej jest pan poza Wolsztynem. Czy mieszkańcy miasta znają pana? Wiedzą o pana dorobku? No i czemu właściwie chce pan wygryźć burmistrza Rogozinskiego? Przecież Wolsztyn rozwija się znakomicie, kiedyś, w woj. zielonogórskim, był prymusem, wzorem gospodarności...
- Po kolei. Nad Dojcą czy w powiecie jestem znany. Pracowałem w szpitalu, starostwie, byłem sekretarzem gminy Przemęt, wiem co potrafię. Przyznaję, że Wolsztyn jest miastem poukładanym, gospodarnym, bo zawsze taki był. Lecz w ostatnich latach coś tam siadło. W mieście i powiecie rządzi wciąż ten sam układ partyjny, czy może bardziej towarzyski. A administrowanie gminą nie powinno polegać wyłącznie na propagandzie sukcesu. Gmina zadłuża się, jest wiele inwestycji nietrafionych, jak na przykład skatepark za 700 tys. zł, w którym notabene zdarzyło się mnóstwo urazów młodzieży korzystającej z urządzeń. Szpital miał co robić! Poza tym gmina zapomina o turystyce, brak plaż, pomostów...
- Pan rozsadzi układy? Wprowadzi mądre inwestycje?
- Jestem spoza układów! Nie należę do żadnej partii, czy ugrupowania...
- To pan przegra. Nie da się wygrać bez zaplecza, bez poparcia społecznego.
- Myślę jednak, że mam spore szanse, bo rozmawiam z wolsztyniakami. Inaczej nawet nie próbowałbym startować. Ale jeśli się mylę, to niech mnie przekonają o tym kontrkandydaci na burmistrza. Na przykład w publicznej dyskusji o Wolsztynie, bo przecież chodzi o miasto, jego przyszłość. Tymczasem nikt się nie ujawnia.
- Co by pan zmienił?
- Jestem za dokładaniem do szkół i przedszkoli, a nie za ich likwidacją. Natomiast myślę o likwidacji straży miejskiej. Konieczna jest współpraca z powiatem, a nie strojenie fochów, bo jest zbyt wiele do zrobienia, żeby się kłócić. Marzę o budżecie obywatelskim, gdzie sami mieszkańcy dzieliliby część pieniędzy gminnych, bo oni najlepiej wiedzą, co trzeba zmienić. Mam pomysł, jak umniejszyć niektóre podatki szczególnie te, które pomogłyby w rozwoju przedsiębiorczości.
- Ile daje pan sobie szans?
- Może koło 20 proc. w pierwszej turze? W lutym zamierzam zamówić profesjonalne badania sondażowe. Wtedy się okaże, jakie mam szanse.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?