Co sprzedają te korporacje? Węgiel? Stal? A może statki? Nie! Głównie… marzenia. Apple zawdzięcza sukces globalizacji - i to w trzech wymiarach. Po pierwsze: chińskie sprawne rączki produkują podzespoły i montują smartfony z jabłuszkiem tanio, Amerykanie sprzedają je ze 100-krotnym przebiciem.
Po drugie: Hollywood, Disney, McDonald, Coca-Cola i Levis przez tyle lat prały mózgi całemu światu przy pomocy magicznego proszku „American Dream”, że wciśnięcie na tę listę kolejnego marzenia (iPhone) - było dużo prostsze niż umieszczenie na niej snu z Chin, Korei, Francji czy tym bardziej Polski; w efekcie globalizacji a la USA smartfon z jabłuszkiem jest pożądany i pięć razy droższy od identycznego bez jabłuszka. Po trzecie: smartfon byłby niemal zupełnie bezużyteczny bez dostępu do internetowych serwisów, a w przypadku urządzeń z jabłkiem są to serwisy w stu procentach kontrolowane przez Apple.
Firma ta zarabia dzięki globalizacji 5,5 tys. dol. na sekundę. Odrobinę mniejsze wpływy daje globalizacja pozostałym gigantom. Na liście 100 największych światowych spółek aż 53 pochodzą z USA (o 10 więcej niż 5 lat temu). Zaryzykuję tezę, że bez globalizacji większości tych firm w ogóle by nie było.
Globalne korporacje, zwłaszcza te sprzedające marzenia, jak Google i FB, wykorzystują tanią siłę roboczą, drenują mózgi, praktycznie nie płacą podatków w państwach, w których działają. Amerykański gigant może mieć w 40-milionowym kraju 30 mln użytkowników i rozległe, wielomiliardowe biznesy, może bezkarnie okradać z własności intelektualnej miejscowych twórców (w tym media), a wszystkie zyski transferować do Kalifornii.
Mam nadzieję, że nowy prezydent USA, który dobrze zna się na globalizacji, bo zarobił na niej 3,5 mld dol., skończy wreszcie z tą - jak się wyraził - rzezią Ameryki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?