Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad, którego nie chcą

red
Większość lokatorów chce, by Łukasz wyniósł się z bloku. Tylko Teresa Dzierwa staje w obronie mężczyzny: - To biedny chłopak. Ktoś powinien się nim zająć - mówi.
Większość lokatorów chce, by Łukasz wyniósł się z bloku. Tylko Teresa Dzierwa staje w obronie mężczyzny: - To biedny chłopak. Ktoś powinien się nim zająć - mówi. fot. Mariusz Kapała
Łukasz od dwóch tygodni koczuje przed drzwiami. Odurzony klejem, nawet wejść nie potrafi do swojego mieszkania.

Sąsiedzi opowiadają o łazience w ruinie, odchodach w piwnicy i smrodzie narkotyków...

List jest dramatyczny. "Już nie mamy siły, jesteśmy bezradni" - piszą do redakcji mieszkańcy jednego z bloków na zielonogórskim os. Pomorskim. - "Może się zdawać, że to nic takiego. Ot, wąchacz. Na początku też nam tak się zdawało. Ale teraz to jest istne piekło..."

"Piekło" ma na imię Łukasz i siedzi pod drzwiami mieszkania na czwartym piętrze. Naćpany, prawdopodobnie klejem.

- Dlaczego nie wejdzie pan do środka? - pytamy.
- Nie mam klucza - odpowiada młody mężczyzna.
- Od kiedy?
- Pięć dni.
(Sąsiedzi wyliczyli, że od dwóch tygodni.)

- Kiedy pan się ostatnio mył?
- Pięć dni temu.
(Czyli pewnie też dwa tygodnie.)

- A co pan je?
- Bułki.
- Skąd pan je ma?
Milczenie... Sąsiedzi podpowiadają, że pewnie kradnie...

Biedny chłopak, biedni lokatorzy...

Teresa Dzierwa, sąsiadka Łukasza, mówi o nim "biedny chłopak". - Przecież tak nie może być, że nikt się nim nie zajmuje. Dzisiaj też policja była i nic. Poszli.

Zanim ktoś zamknął drzwi do mieszkania, mężczyzna zrujnował je doszczętnie. Wyniósł wszystkie meble. - O 2.00 w nocy ciągnął tapczan po schodach - opowiada Andrzej Piaskowski z trzeciego piętra. - Wszystko wyniósł na śmietnik. Potem skuł kafelki. I też wyrzucił.
- Stare były - tłumaczy nam Łukasz.

Ludzie mówią, że czuli ulatniający się gaz. Podejrzewają, że nie ma tam nie tylko kafelków, ale również grzejników. To wtedy drzwi zostały zamknięte. Podobno "może przez sąsiadów". A Łukasz zamieszkał na klatce. - I dopiero zaczęła się polka - opowiada - T. Dzierwa. - On przed drzwiami odurza się różnymi dziwnymi substancjami. I wszystko to leci do nas. Najgorsze jednak, że on tutaj śpi i załatwia się. Nie ma żadnej kontroli nad sobą.

- W piwnicy to jest dramat - opowiada Ireneusz Wanatko z parteru. - Dozorczyni stara się sprzątać te odchody, ale zaraz jest tak samo.

Wszyscy umywają ręce?

Ludzie piszą do redakcji, że interweniowali w spółdzielni, na policji, w prokuraturze. Skutek był najdłużej przez dwa tygodnie. - Przyjeżdża policja i karetka, panowie w rękawiczkach wyprowadzają Łukasza z klatki schodowej, po dwóch tygodniach wraca - opowiada Jarosław Piaskowski. - Kiedyś my mu pomagaliśmy, ale zaczął o 4.00 w nocy dobijać się naszych do drzwi.

Łukasz mieszkał kiedyś z matką, ale kobieta wyprowadziła się na wieś. Teraz nie odbiera nawet telefonu od byłych sąsiadów. A siostra chłopaka, która według mieszkańców klatki jest opiekunką prawną brata, wyjechała za granicę. Kto więc powinien zająć się Łukaszem?

- Jak udało się nam wstępnie ustalić, ta osoba jest ubezwłasnowolniona częściowo lub nawet całkowicie - usłyszeliśmy w piątek od Piotra Puchały, zastępcy komendanta policji. - Spróbujemy skontaktować się z jego kuratorem. My tam niejednokrotnie interweniowaliśmy na wniosek mieszkańców, ale my reagujemy na przekraczanie prawa.

Sprawą też obiecała zająć się opieka społeczna. Dziś sprawdzimy, czy coś zmieniło się na klatce schodowej...

Alicja Bogiel
0 68 324 88 46
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska