Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sekretarz głogowskiego starostwa znów idzie do sądu

Anna Białęcka
Radosław Pobol jest sekretarzem urzędu, oddelegowanym na trzy miesiące na stanowisko inspektora. Właśnie dzisiaj, wraca na swoje dotychczasowe stanowisko. Już nie może zostać przesunięty. Gdyby jednak starosta chciała go zwolnić, musi się zwrócić do rady miejskiej o akceptację, gdyż Pobol jest także radnym miejskim. A na taką akceptację liczyć nie powinna. PiS ma głos decydujący w mieście. Pozostaje tylko dyscyplinarka.
Radosław Pobol jest sekretarzem urzędu, oddelegowanym na trzy miesiące na stanowisko inspektora. Właśnie dzisiaj, wraca na swoje dotychczasowe stanowisko. Już nie może zostać przesunięty. Gdyby jednak starosta chciała go zwolnić, musi się zwrócić do rady miejskiej o akceptację, gdyż Pobol jest także radnym miejskim. A na taką akceptację liczyć nie powinna. PiS ma głos decydujący w mieście. Pozostaje tylko dyscyplinarka. fot. Anna Białęcka
Rozmowa z Radosławem Pobolem, sekretarzem w starostwie.

- Od kilku miesięcy jest pan w konflikcie ze starostą powiatu głogowskiego. Czym sobie pan zasłużył, że pani Anna Brok z PO tak pana nie lubi?
- Powiem szczerze, że nie wiem tak do końca o co chodzi. Przed trzema miesiącami przesunęła mnie na stanowisko inspektora w wydziale organizacyjnym, jednak żadnego oficjalnego powodu tej decyzji nie dostałem. Wiem z mediów, że pani starosta raz twierdzi, ze jest to sprawa polityczna, a raz że to ja chciałem przejść do tego wydziału.

- A jest pan członkiem PiS?
- Nie jestem, w grudniu złożyłem rezygnację, gdyż tego wymagały przepisy. By być sekretarzem urzędu, nie możną być członkiem żadnej partii.

- Więc jak pan sądzi, skąd takie postępowanie wobec pana?
- Wygląda to na takie złośliwe działanie pani starosty. Tyle, ze jest ono dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Jeżeli chciałaby się mnie pozbyć powinna to jasno określić i zaproponować mi takie rozwiązanie. Ale z niczym takim nie wystąpiła. Nie mam jednak zamiaru odejść sam, pracuję w starostwie od 10 lat.

- Poskarżył się pan w sądzie na starostę. Dlaczego?
- Tak, złożyłem wniosek do sądu o uchylenie kary upomnienia. A zostałem ukarany za to, ze udzieliłem wywiadu lokalnej telewizji. Wcześniej odwołałem się od tej decyzji do starosty. Już nie mam innej drogi jak sąd.

- Miał pan już podobne problemy, tyle że z innym starostą. Też skarżył się pan na niego do sądu.
- Owszem, i wszystkie sprawy wygrałem.

- Tym razem też pan wygra?
- Mam nadzieję, inaczej nie składałbym pozwu. W poniedziałek złożę kolejny wniosek, tym razem będzie on dotyczył dyskryminowania mnie. Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła kontrolę w starostwie i stwierdziła, że moje przenosiny z sekretarza do wydziału organizacyjnego były nieuzasadnione. Na tym opieram mój kolejny pozew.

- W pana obronie stanęli radni z klubu PiS. Złożyli do wojewody skargę na postępowanie starosty. Dlaczego, skoro nie jest członkiem tej partii?
- To chyba nie chodzi o mnie, zapewne nie ma znaczenia czy ktoś jest członkiem PiS, PO czy jest bezpartyjny. Stanęli po prostu w obronie prawa, które jest w starostwie łamane.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska