Siła w rywalizacji

Lewicowy sojusz trzyma się dobrze i cytatem z Brechta przechodzi do ataku, apelując do mieszkańców: ,,przejdźmy razem z godnością te trudne dni''. Ile tych dni jeszcze będzie?

Siła w rywalizacji

A wspomniany przez Z. Borka lewicowy sojusz trzyma się dobrze i cytatem z Brechta przechodzi do ataku, apelując do mieszkańców: ,,przejdźmy razem z godnością te trudne dni''. Dlaczego nie miesiące, tylko dni? Ile tych dni jeszcze będzie?
Lewica się nie podda - głosi też odnowiciel z SDPL radny Piotr Dębicki (,,GG'' z 20-21 listopada), mieszając w to nie wiedzieć, czemu Pana Boga. Całkiem niedawno głosował za absolutorium dla Tadeusza Jędrzejczaka, uzasadniając to poczuciem współodpowiedzialności za to, co dotąd działo się w miejskich finansach. Dzisiaj szuka lewicowego kandydata na prezydenta, wywołując do tablicy posła Jakuba Derecha-Krzyckiego. Ten w miejskiej lewicy już przed zjazdem porozdawał wszystkie karty. W Gorzowie na lewicy więc bez zmian, nic się przecież nie stało, po za tym, że stracono większość polityczną w Radzie Miasta i doprowadzono do rozbicia lewicowych szeregów... Z tego powodu znalezienie kogoś, kto potrafi się przeciwstawić "wodzowskim aspiracjom" oraz "zakulisowym kolesiowskim rozgrywkom", a poza tym jest z lewicy, nie wydaje się możliwe. Wyniki miejskiego zjazdu niweczą marzenia radnego SDPL o lewicowym kandydacie na prezydenta spoza dotychczasowego układu. Bo nikt taki nie uzyska partyjnej rekomendacji. W Gorzowie lewica jest wierna starym układom - nie to co Zielona Góra, tam podnieśli rękę na Brachmańskiego oraz Danielak i liczą na odnowę, bo mają Wontora.

Bez zgody na absurdy

Gorzowska socjaldemokracja martwi się o przywództwo w klubie radnych Razem dla Gorzowa. Na prawicy jest sporo miejsca, a Marek Surmacz był na niej od dawna znaczącym politykiem, znacznie wcześniej ode mnie. Zdrowa rywalizacja jest siłą napędową i jeszcze nikomu nie zaszkodziła. To tylko na lewicy jej się nie znosi (patrz przykład byłego przewodniczącego Rady Miasta Jana Kaczanowskiego...) i zwalcza w niewybredny sposób.
Wracając jednak do sprawy gorzowskiego referendum. Powinno się ono odbyć, to jedyna prawna droga umożliwiająca odwołanie prezydenta. Brak tej inicjatywy byłby porażką gorzowian i opozycji. I to niezależnie od wyniku. Tego jestem absolutnie pewna. Na zaniechanie mogą sobie pozwolić nieobecni w miejskiej radzie LPR i UPR - ich pasywność dziwi.

Nowe wybory

Klub Razem dla Gorzowa nigdy nie godził się na absurdy gorzowskiej władzy i nie może akceptować dzisiejszej nienormalnej sytuacji. Prezydent wygrał wybory w pierwszej turze, uzyskując przewagę 70 głosami nad prawicowymi kandydatami. Już wtedy miał 14 tys. wyborczych oponentów. Dzisiaj ma stawiane zarzuty działania na szkodę miasta, jest współodpowiedzialny za największą w historii gorzowskiego samorządu aferę inwestycyjno - korupcyjną, przebywa w tymczasowym areszcie. To mało?
Czy istnieje jeszcze jakiś wybór? Chcemy mieć w Gorzowie władzę uczciwą, kompetentną i działającą dla dobra miasta? Jaka alternatywa dla miasta? Nowe wybory, nowy prezydent z pomysłem na rozwój oraz poczuciem odpowiedzialności za miasto i mieszkańców. Pojawiają się kandydaci, kolejny poseł chce złożyć mandat za prezydenturę. Zrobił to kiedyś T. Jędrzejczak i bierze to pod uwagę poseł Platformy Obywatelskiej Jacek Bachalski. Pewnie będą kolejni kandydaci, wybiorą mieszkańcy, najpierw jednak wspomniane referendum. To prawdziwy sprawdzian obywatelskiej aktywności gorzowian i opozycyjnych polityków. Pora zdjąć ten wstyd z Gorzowa, władzę zza krat, władzę z zarzutami karnymi.