Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skakali "na główkę", do wody, która niosła błoto i śmieci! Strażacy ruszyli na ratunek szaleńcom

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
ot. Małgorzata Trzcionkowska
- To były najgorsze chwile w moim życiu. Biegałam po wszystkich mostach i wypatrywałam ich w wodzie - mówi matka jednego z chłopców, którzy we wtorek późnym popołudniem zaginęli nad Bobrem.

W okolicach mostu Żaganny do akcji umacniania wałów ruszyli młodzi ludzie z Żar, Żagania i okolic. W tym samym czasie na Bobrze kilku wyrostków postanowiło poszaleć w wezbranej wodzie. Byli widziani m.in. na moście na obwodnicy miasta.

Tam z barierki skakali "na główkę", do wody, która niosła błoto i śmieci. - Układaliśmy worki z piaskiem, gdy zauważyliśmy grupkę chłopców, płynących Bobrem w okolicach mostu - opowiadają Marcin Bury z Żagania i Mikołaj Zdrojewski z Żar. - Zauważyliśmy, że dwóch wyszło z wody w okolicach dawnego kina Meteor. Reszta gdzieś się zaginęła.

- Zgłoszenie o dzieciach w wodzie otrzymaliśmy o godz. 18.16 - informuje młodszy aspirant Eryk Wołujewicz z żagańskiej straży pożarnej. - Ponieważ nie było wiadomo, co się z nimi stało, rozpoczęliśmy poszukiwania.

Strażacy penetrowali rzekę z pontonu od Żagania aż do Gorzupii. Powiadomili elektrownie wodne. Do akcji został wkroczył samolot z Przylepu, który patrolował rozlewisko, zaś z Nowej Soli ściągnięto płetwonurków. - Podczas poszukiwań zgłosił się do nas jeden z chłopców, który zaręczał, że cała grupa jest już w domach - dodaje E. Wołujewicz. - Podał ich nazwiska oraz adresy, jednak nie odwoływaliśmy akcji, dopóki nie byliśmy pewni, że nikomu nic się nie stało.

- To były najgorsze chwile w moim życiu - mówi matka jednego z chłopców (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Gdy usłyszałam, że syn i jego koledzy są poszukiwani, wybiegłam na most. Gdy widziałam łódkę, ściskało mi się serce ze strachu, że może ich wyłowili. Biegałam po wszystkich mostach i wypatrywałam ich w wodzie. Jak na złość syn miał wyłączony telefon, inni też. Odebrał dopiero po pół godzinie. Wtedy opadły ze mnie emocje.

Chłopak twierdzi, iż nie był świadomy, że wraz z kolegami rozpętał tak wielką akcję. Zakończyła się ona po godz. 21.00. Pod każdy ze wskazanych adresów dotarli policjanci, którzy osobiście sprawdzili, czy dzieci są w domach. - Rodzice zareagowali prawidłowo i udzielili chłopcom ostrej reprymendy - stwierdza podinspektor Artur Kamiński, zastępca komendanta powiatowego policji w Żaganiu. - Zastanawiamy się nad wyciągnięciem konsekwencji prawnych.

Strażacy na razie nie wyliczyli kosztów akcji, ale będą one spore. Ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska