- Burmistrz szuka oszczędności kosztem dzieci i ich rodziców dyskryminując przedszkola niepubliczne - poskarżyła się nam w mailu jedna z matek, której maluch chodzi do Niepublicznego Przedszkola Super Dziecko. Tłumaczyła, że Rada Miejska podjęła uchwałę, która odbiera dofinansowanie m.in. na wyżywienie i inne wydatki dla przedszkoli niepublicznych.
Czują się wykorzystane
W mieście są trzy takie placówki. Najstarszą, od 5 lat prowadzi Aneta Czapp. Już zaskarżyła podjętą w końcówce roku uchwałę do Regionalnej Izby Obrachunkowej, twierdząc, że narusza prawo.
- Zgodnie z ustawą o systemie oświaty dotacje dla niepublicznych przedszkoli przysługują na każde dziecko w wysokości nie mniejszej niż 75 proc. ustalonych w budżecie gminy wydatków bieżących ponoszonych w przedszkolach publicznych w przeliczeniu na jedno dziecko - tłumaczy. - Za wydatki bieżące uważano dotychczas wynagrodzenia nauczycieli, koszty prowadzenia placówek i wyżywienia dzieci. Teraz radni zdecydowali, że dotacje te będą opierały się jedynie na wynagrodzeniach osobowych - mówi.
- To oznacza, że na barki rodziców spadną koszty wyżywienia, a na nasze - opłaty za wodę, prąd, wynajem pomieszczeń, wywóz śmieci - wylicza Ewelina Kwiatkowska, która prowadzi Fun Park.
- Nie wiem jak to teraz będzie - żali się Luiza Szubert-Lutycz, która wzięła kredyt, żeby otworzyć niepubliczne przedszkole. Liczyła, że za dwa lata go spłaci i zacznie wtedy zarabiać. - Teraz będę na minusie, bo dotychczasowa dotacja i opłaty wnoszone przez rodziców pokrywały koszty funkcjonowania przedszkola - mówi. Już myśli o tym, że będzie musiała zwalniać ludzi, a może nawet zwijać interes.
- Też to rozważamy - dodaje A. Czapp. - Bo rodzice nagminnie dzwonią i mówią, że dla nich obecne koszty są za wysokie - dodaje.
Dotychczas w prywatnych przedszkolach płaciło się 350 zł miesięcznie, podczas gdy w innych miastach nawet 600. - Od pięciu lat nie podnosiłam czesnego - mówi A. Czapp.
Dyrektorki są rozżalone, bo namawiano je do otwierania niepublicznych przedszkoli gdy w gminnych brakowało miejsc. Wspólnie otoczyły opieką 160 dzieci. - Mamy wrażenie, że decyzja o zmniejszeniu nam dotacji ma związek z tym, że gmina buduje nowe przedszkole - uważają. Przybędzie w nim około 100 nowych miejsc. Tak dużego zapotrzebowania obecnie nie ma.
Skończy się w sądzie?
Burmistrz Tomasz Ciszewicz mówi, że gmina sporo już pomogła prywatnym przedszkolom i dalej będzie pomagać, tyle że koszty dotacji zostały urealnione.
- Dotychczas 75 proc. stanowiły wszystkie wydatki włącznie z zajęciami dodatkowymi i wyżywieniem, a to nie są koszty utrzymania dziecka w przedszkolu, tylko dochody dodatkowe - podkreśla. Mówi, że w podobny sposób do tematu podeszły inne miasta. Bo prywatne przedszkole to prywatny biznes.
- Nie prowadzimy działalności gospodarczej, natomiast realizujemy cele gminy - odpowiada na to E. Kwiatkowska. Mówi też, że w Gdańsku i Bydgoszczy próby interpretowania przepisów w taki sposób jak obecnie w Słubicach skończyły się w sądach. Temida uznała, że nie można było zmienić zasad udzielania dotacji niepublicznym przedszkolom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?