Zdaniem fryzjerki ze Strzelec "radio nie jest magnesem, który przyciąga ludzi do zakładu". Nasza Czytelniczka twierdzi, że "często przez kilka godzin nie ma klientów i właścicielka siedzi w głuchej ciszy".
A sprawa zaczęła się od tego, że wielkopolsko-lubuskie przedstawicielstwo Związku Stowarzyszeń Artystów Wykonawców "Stoart" domaga się od naszej Czytelniczki, aby podpisała z nim umowę. Chodzi o, jak wyjaśnia szef przedstawicielstwa Ryszard Piechaczyk, umowę legalizującą odtwarzanie utworów muzycznych w salonie fryzjerskim prowadzonym przez naszą Czytelniczkę.
Zdaniem ministerstwa
Mieszkanka Strzelec Krajeńskich miała siedem dni, licząc od 7 listopada 2007 r., na zawarcie umowy ze Stoartem. Dopiero w połowie stycznia br. zwróciła się do "GL" z prośbą o odpowiedź na pytanie: czy na pewno musi taką umowę podpisać? Przy czym powołuje się na wyjaśnienie Ministerstwa Kultury, z którego wynika, "że w przypadku kiedy urządzenia odbiorcze (radio) są wprawdzie umieszczone w miejscach ogólnie dostępnych, ale z przeznaczeniem tylko dla posiadacza urządzenia (właściciela zakładu) i jego pracowników, a nie dla klientów, wówczas należałoby przychylić się do zdania, że odbiór programu w takim przypadku mieści się w ramach dozwolonego użytku (tj. użytku dozwolonego bez zgody podmiotów uprawnionych z tytułu praw autorskich i pokrewnych i bez zapłaty im wynagrodzenia)". To samo ministerstwo uważa, że nie trzeba płacić, gdy "klienci jedynie przy okazji i w bardzo niewielkim stopniu mają możliwość słuchania lub oglądania programów radiowych czy telewizyjnych.
Zdaniem stowarzyszenia
- Na pytanie fryzjerek, czy na pewno muszą płacić za słuchanie muzyki, jeśli w ich salonach nie ma klientek zawsze odpowiadam: nie. Jest jeden warunek: słucha pani muzyki za pośrednictwem wolkmana - mówi R. Pacholczyk. I wyjaśnia, że ustawa o ochronie praw autorskich i pokrewnych nakazuje płacenie za odtwarzanie utworów w zakładach prowadzących działalność gospodarczą, w których jest nagłośniona powierzchnia dla klientów.
Nie chodzi tu wyłącznie o radio, ale i o inne nośniki, np. o taśmy magnetofonowe, kasety CD. - W tej sprawie sieć hiszpańskich hoteli Rafael-Hotels złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Trybunał nie przyznał racji hotelom, a autorom. Swoją decyzję oznaczył sygnaturą akt C-306/05 - dodaje R. Pacholczyk.
Szef przedstawicielstwa uzupełnia swoją wypowiedź o zdanie: - Jeśli stwierdzimy, że w zakładzie słucha się muzyki bez zawarcia umowy z nami, złożymy wniosek o wszczęcie postępowania karnego.
Warto wiedzieć
Zawarcie umowy z ZAiKS-em nie zwalnia właściciela zakładu od podpisania umowy z Stoartem. Pierwszy związek reprezentuje tylko interesy autorów tekstów i kompozytorów. Drugi związek dba o interesy m.in. wokalistów, instrumentalistów, dyrygentów, aranżerów.
Za słuchanie muzyki muszą płacić nie tylko przedsiębiorcy, ale również organizatorzy zabaw publicznych.
TU SĄ PRZEPISY
(as)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?