- Pracowałem tu 17 lat i tak nagle mnie wyrzucacie? - Co ja teraz zrobię? - Mam dzieci, dom pod hipoteką? - słyszy Ryan, wręczając zwalnianym teczkę z "pakietem socjalnym".
I nagle okazuje się, że może być coś gorszego od "posłańca złej nowiny". W firmie Ryana pojawia się Natalie (Anna Kendrick). Świeżo upieczona absolwentka psychologii tryska inwencją: po cóż latać za ciężką kasę do firm rozsianych po całych Stanach, skoro można ludzi wyrzucić z pracy przez internetowego skype’a? Przecież mówi się im wyćwiczone formułki i wychodzi na to samo...
Otóż nie na to samo. Ekran komputera czy komórki (za pomocą sms-a można np. ze sobą zerwać) nie może zastąpić kontaktu "live" z drugim człowiekiem. Nawet jeśli zdarza się to w złej godzinie. Podobnie jak człowiek nie może trwale oderwać się od typowo ziemskich relacji. Ryan jest tego przykładem do kwadratu. Dosłownie buja w obłokach. 320 dni w roku spędza w powietrzu, namiętnie gromadząc punkty lojalnościowe. Ryan ma cel: chce dostać się tu do elitarnej grupy pasażerów-wybrańców. Otrzyma wtedy specjalną kartę, kapitan samolotu przyjdzie uścisnąć mu dłoń...
Kapitana nieprzypadkowo gra podstarzały Sam Eliott. Ryan (Clooney) wygląda przy nim jak chłopiec, który spełnił dziecięce marzenie... A tu sam Pan Bóg go nagradza. Nagradza? Raczej ironicznie napomina: grafitowa karta, ekstra obsługa na lotniskach, perfekcyjnie spakowany bagaż (brawo za montaż tej sekwencji!) - są niczym. Nie zrobią nic z pustką, na której wypełnianie każdy Ziemianin jest z natury skazany.
Kim jest Alex (Vera Farmiga), poznana w podróży? Jeśli miłością, to wirtualną, umowną, z matriksa. Plecak zobowiązań zostaje na lotnisku. Żyjący do tej pory dla siebie Ryan w scenie z niezdecydowanym panem młodym wygląda na kosmitę: ma go nakłonić do czegoś, przed czym sam całe życie skutecznie uciekał!
65 lat temu w "Dzisiejszych czasach" maszyny chlastały Charliego Chaplina po twarzy. To automatyka zdawała się być wrogiem człowieczeństwa. "W chmurach" uświadamia potęgę narzędzi do transportu i komunikacji. Podróżujemy i komunikujemy się szybciej, ale ileż można fruwać bez korzeni, bez gniazda. Ryan przekonuje się o tym boleśnie.
Jason Reitman słynie z tego, że robi amerykańskie kino, ale "pod włos". Takie było "Dziękujemy za palenie", gdzie rzecznik koncernu tytoniowe przekonywał, że "rak płuc nie leży w naszym interesie" czy "Juno", gdzie ciężarna nastolatka szukała zastępczych rodziców dla swego dziecka. "W chmurach" piętnuje współczesną "cywilizację bez twarzy". Cywilizację samotności. W trakcie seansu często możemy się uśmiechać. Gorzki to jednak uśmiech...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?