Sytuacja na Odrze powoli się stabilizuje, rzeka opada średnio po 20 cm dziennie. Mieszkańcy Głogowa już czują, że jest po powodzi. Nawet sobie nie zdają sprawy, że na wsiach położonych w okolicach Odry non stop trwa walka.
Codziennie, dzień i noc. Mieszkańcy wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na uśpienie czujności, bo wały są już w bardzo złym stanie, rozmiękłe, w każdej chwili mogą przepuścić wciąż wysoką Odrę.
Przy akcji przeciwpowodziowej pracują żołnierze z 10. Batalionu Zmechanizowanego Dragonów ze Świętoszowa, ochotnicza straż pożarna i zwykli mieszkańcy, którzy bronią przed zalaniem swego dobytku. Ludzie na wsiach nie śpią od wielu nocy. Pracują. Na przykład od wielu dni tak jest w Kluczach, kilkanaście kilometrów od Głogowa.
Tu akcją dowodzi sołtys Opiłowski. - Po dwie godziny się śpi - opowiada zmęczony i niewyspany. Od krzyków i komenderowania ochrypł i ledwo mówi.
- W naszej wsi jest wielka mobilizacja, wszyscy mieszkańcy mnie słuchają. Jak tylko przejadę na sygnale przez wieś, to dosłownie w ciągu dziesięciu minut gotowa do pracy stawia się cała wioska - opowiada i pokazuje swoją "trąbkę", za pomocą której wzywa mieszkańców.
To jest urządzenie z syreną, na korbkę. Jego odgłos zna już cała wieś, ostatnio mieszkańcy słyszeli je nawet kilka razy na dobę. Na szczęście tak jest coraz rzadziej.
- Obliczyłem, że nasza wieś urobiła już ze 20 tirów piasku. Pracowali nie tylko mężczyźni, kobiety i dzieci też - opowiada sołtys. - Liczę, że na jednym tirze jest nawet do 30 ton.
Praca mieszkańców polegała głównie na ładowaniu piachu do worków. Pełne worki lądowały na wojskowych samochodach i były przewożone na wały - bo w Kluczach przy wałach porobiły się wielkie rozlewiska z podsiąków, mogą przez nie przepłynąć tylko wojskowe amfibie. Worki na wałach rozwożą strażacy lub wybrani mieszkańcy - na rowerach.
Wczoraj Odra opadła o metr od stanu kulminacyjnego. Lecz od kilku dni w podgłogowskich gminach pojawiły się inne bardzo poważne problemy.
- W związku z podsiąkami i wychodzeniem wód gruntowych - wyjaśnia wicestarosta Rafael Rokaszewicz, szef powiatowego sztabu kryzysowego. - Tej wody jest bardzo dużo, a kanały i rowy melioracyjne nie są w stanie jej odprowadzić.
Najgorsza sytuacja jest na odcinku Serby - Klucze w gminie wiejskiej Głogów, podobnie w Borku i częściowo w Białołęce w gminie Pęcław. Wkrótce podobne problemy może mieć gmina Kotla.
Dzisiaj do Głogowa w tej sprawie przyjechali przedstawiciele Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Razem ze sztabem kryzysowym mieli szukać rozwiązania tej trudnej sytuacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?