Na miejsce pożaru przyjechały dwa zastępy straży pożarnej. - W chwili przyjazdu strażaków samochód już cały płonął - informuje mł. kpt. Mariusz Morawski, rzecznik żarskiej straży pożarnej. Akcja gaśnicza trwała około godziny.
Na miejscu jest prokurator, są też policyjni technicy, którzy zabezpieczyli ślady. Świadkowie mówią, że słyszeli wybuch. - Samochód stał na poboczu, czy raczej na chodniku, kiedy nagle huknęło - opowiada kobieta.
- Wybiegliśmy z bloku i zaczęliśmy gasić podręcznymi gaśnicami. Wtedy zauważyliśmy, że na kierownicy leżą zwęglone ręce - opowiada jeden ze świadków.
Wybuch, który miał miejsce w centrum miasta zgromadził tłum ciekawskich. Policja zablokowała ruch uliczny i otoczyła taśmą teren. Wszyscy zastanawiali się, czy mężczyzna, który spłonął mieszkał w bloku obok. Wskazywali nawet na kobietę, która miałaby być jego matką. - Nie wiem, czy to mój syn, nic nie wiem - powtarzała w nerwach. - Ale on nie miał samochodu, co by szukał w tym oplu.
Na tę chwilę jest za wcześnie, aby mówić o wypadku czy też o tym, że doszło do morderstwa albo samobójstwa. Udało nam się ustalić, że mężczyzna znaleziony w aucie był przykuty do fotela lub kierownicy łańcuchem. Na płocie obok znaleziono kartkę z protestem napisanym mazakiem.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że protest jest listem pożegnalnym z rodziną. Mężczyzna w środę kupił samochód. Do bagażnika zabrał pięciolitrowy baniak z benzyną. Odjechał od domu i podpalił się.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?