Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Gorzów: "Obcy" też może być idolem

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Antal Kocso, Jason Crump i Niels Kristian Iversen nigdy nie usłyszą w Gorzowie gwizdów. Zapracowali sobie na to.
Antal Kocso, Jason Crump i Niels Kristian Iversen nigdy nie usłyszą w Gorzowie gwizdów. Zapracowali sobie na to. Mirosław Wieczorkiewicz i Bogusław Sacharczuk
Przez ostatnie 22 lata w Stali Gorzów jeździło kilku obcokrajowców z tytułami mistrzów świata i zupełni przeciętniacy. Było też paru takich, którzy oczarowali publiczność przy Śląskiej i zawsze będą wspominani z dużą nostalgią

Pierwszy rzut obcokrajowców pojawił się krótko po przełomie. W 1991 fani przy Śląskiej mogli zobaczyć, bo z podziwianiem bywało różnie, Fina Olliego Tyrvainena, Szweda Tony'ego Olssona oraz Niemca Klausa Lauscha. Żaden z nich nie zdołał się zapisać w pamięci fanów niczym nadzwyczajnym.

Ale przyjechał jeszcze ten czwarty - Węgier Antal Kocso. Młodszym pewnie trudno uwierzyć, że z południa Europy nadciągnął zawodnik, który zasłynął nie tylko walecznością, ale także pokazał naszym rodakom, jak wygląda zawodowstwo. Tak, tak, Madziar z dużą regularnością zaliczał dwucyfrówki. Szczególny szacunek zyskał za bardzo dobry sezon 1992. To właśnie wtedy pomógł pokonać Morawskiego w Zielonej Górze. Gorzowianie triumfowali 49:41, a Kocso wywalczył 13 pkt. W Toruniu zostawił za plecami tamtejszego gwiazdora i mistrza świata Pera Jonssona, a we Wrocławiu dał po prostu koncert. Stal wygrała wtedy 48:41, Węgier zdobył 14 pkt.

Dziś rodacy wielkiego wojownika nie mogą się poszczycić wynikami, które stanowiłyby choćby tło dla tamtych wyczynów. Trudno też sobie wyobrazić, by nasi żużlowcy uczyli się czegoś od Węgrów. Choć pamięć o Antalu jest w Gorzowie wiecznie żywa, to nie on stał się wielkim idolem tamtych, ale także współczesnych czasów. Ikonę stalowcy przywieźli sobie z Anglii.

Na Wyspach jest taki zwyczaj, że zawodnik "należy" do klubu, w którym debiutował. Gdyby podobne zasady zastosować w przypadku Australijczyka Jasona Crumpa, to do końca kariery musiałby pytać gorzowskich działaczy o zgodę na zmianę barw. Mecenas Jerzy Synowiec miał niebywałego nosa, kiedy zainteresował się rudym młodziakiem.

"Kangur" od początku wyglądał na faceta, który wie, co chce osiągnąć w żużlu. W jego przypadku było to... wszystko. W 1994 Crump miał 19 lat i prezentował ładny, bardzo ofensywny styl. Trener Stanisław Chomski wspominał niedawno pierwszy mecz "Kangura". Debiut wypadł w Toruniu. Crump wyjechał i po ataku Tomasza Bajerskiego solidnie się poobijał. Jeden z solidniejszych "dzwonów" nie zmienił Australijczyka, który uznawał tylko jeden rodzaj jazdy - na czele.

Bojowy obcokrajowiec dał się poznać jako dobry i uczynny kolega. Gorzowianie mieli okazję się o tym przekonać podczas wizyty w Peterborough. Chomski był tam z ówczesnym młodzieżowcem Stali Rafałem Okoniewskim na finale mistrzostw świata juniorów. Crump przywiózł swoje silniki, doradzał i bardzo się martwił defektem Polaka. Po zawodach zaprosił całą ekipę na garden party do swego domu. Miał tam garaż, a w nim motocykle i uderzający porządek. Nie to jednak było istotne, bo gospodarz, jak dobrze zapamiętali uczestnicy biesiady, postawił naprawdę dużą "łychę".
"Crumpi" spędził w Stali cztery udane sezony i w 2001 odchodził już z ugruntowaną pozycją w światowej czołówce. Szkoda, że nie wrócił nad Wartę, by zamknąć koło fajnej historii.

Wielu pewnie uważa, że tylko Tomasz Gollob był mistrzem świata, kiedy startował przy Śląskiej. A pamiętacie faceta ze starannie zaplecionymi warkoczykami? W 1992 Gary Havelock zdobył złoto, a fani Stali przywitali go na prezentacji jak króla. Dosłownie, bo był tron i obwożenie po torze. "Był największym luzakiem, jaki trafił się nad Wartą. Wiecznie uśmiechnięty, w stroju, który śmiało można nazwać turystycznym. Ci, którzy go nie znali, nie mogli uwierzyć, że to żużlowiec, a w dodatku najlepszy na świecie. Lecz z drugiej strony był perfekcjonistą, a podczas walki nie odpuszczał" - napisał o nim kilka lat temu mój redakcyjny kolega Paweł Kozłowski.

Uważni obserwatorzy angielskiej ekstraklasy na pewno zwrócili uwagę na menedżera Coventry Bees. Havelock praktycznie się nie zmienił. Nie ma już długich włosów, ale też bodaj ani jednej zmarszczki. Nadal pogodny z niego facet.

Pisząc o mistrzach świata i perfekcjonistach nie sposób pominąć Tony'ego Rickardssona. Wielki mistrz był znakomitą forpocztą Skandynawów, którzy dosłownie zalali później Stal. Jego przypadek potwierdza pewną regułę. Początek triumfalnego pochodu i pierwszy tytuł w Grand Prix Rickardsson wywalczył w 1998, kiedy jeździł przy Śląskiej. Zdaniem znawców, gorzowski tor ma opinię technicznego i bardzo pomaga w doszlifowaniu niuansów w stylu jazdy. Pewnie jest to tylko element większej całości, ale coś w tym jest.

Z obcokrajowcami Stali łączą się też dwie smutne historie. Nie zapomnę prezentacji, kiedy działacze przedstawili całą plejadę młodych Skandynawów, a wśród nich młodziutkiego, szeroko uśmiechniętego Kima Janssona. Mówił, że przygotowuje się do sezonu grając w hokeja. Zyskał sobie przydomek "Kimikaze", z którego trochę drwiliśmy. W 2008, kiedy Stal już z niego zrezygnowała, Jansson miał poważny wypadek w lidze szwedzkiej. Złamał kręgosłup i został sparaliżowany.

Z kolei za sprawą Mateja Ferjana byliśmy świadkami jednej z największych afer w polskim żużlu. Zawodnik Stali Gorzów ujawnił, że pewien człowiek zaproponował mu 25 tys. euro za "słabszy dzień" podczas meczu w 2007 z klubem z Ostrowa Wlkp., którego stawką był awans do ekstraklasy. Ferjan nie wziął, a sprawę badała prokuratura. Bardzo dziwna to była historia, bo zamieszany w nią trener spędził sporo czasu w areszcie, ale został oczyszczony z zarzutów. Prezes klubu zginął w wypadku samochodowym, a martwego zawodnika znaleziono w samochodzie. Sprawa korupcji nie została wyjaśniona, a w przypadku śmierci Ferjana nie stwierdzono udziału osób trzecich.

Najnowsza historia obcokrajowców w Stali jest "made in Denmark". W ostatnim czasie idolem kibiców z Gorzowa stał się Niels Kristian Iversen. Ułożony inżynier stracił posadę w Falubazie i pojechał szukać szczęścia za miedzą. Zmiana klimatu okazała się strzałem w dziesiątkę. "Puk" kupił bardzo dobre motory, techniki nigdy mu nie brakowało i zaczął kroić wszystkich i wszędzie. Po prostu maszyna. Trudno się dziwić, że fani polubili skromnego Duńczyka, który punktuje jak Nicki Pedersen, a zachowuje się niczym uczestnik wycieczki z Japonii. Bankowo zapisze się w pamięci kibiców jak Kocso i Crump. To jednak temat na opowieść za jakieś 10 lat.

JEŹDZILI DLA STALI GORZÓW

Hans Andersen (Dania) 2001, 2011; Kenneth Bjerre (Dania) 2005; Craig Boyce (Australia) 2000; Bohumil Brhel (Czechy) 1991-94; Jason Crump (Australia) 1994, 1996, 2000-01; Stefan Dannoe (Szwecja) 2001; Lukas Dryml (Czechy) 2002; Matej Ferjan (Słowenia) 2007-08; Simon Gustafsson (Szwecja) 2010; Billy Hamill (USA) 1994-95; Kenneth Hansen (Dania) 2008; Rune Holta (Norwegia) 2008-09; Gary Havelock (Anglia) 1992, 1996; Niels Kristian Iversen (Dania) 2011-2013; Kim Jansson (Szwecja) 2006-07; Michael Jepsen Jensen (Dania) 2012; Thomas Jonasson (Szwecja) 2007-09; Andreas Jonsson (Szwecja) 1999-2000; John Joergensen (Dania) 1999; Peter Karlsson (Szwecja) 2008-09; Niklas Klingberg (Szwecja) 2003, 2006-07; Antal Kocso (Węgry) 1991-93; Einar Kyllingstad (Norwegia) 1992; Joonas Kylmaekorpi (Finlandia) 1999, 2006-07; Josh Larsen (USA) 1995; Klaus Lausch (Niemcy) 1991; Mark Loram (Anglia) 2005; Chris Louis (Anglia) 1995; Jason Lyons (Australia) 1996; Jesper Monberg (Dania) 2002, 2007-08; Daniel Nermark (Szwecja) 2003-04, 2006, 2013; Tony Olsson (Szwecja) 1991; Nicki Pedersen (Dania) 2010-11; Roman Poważnyj (Rosja) 1999; David Ruud (Szwecja) 2006-07, 2009-10; Tony Rickardsson (Szwecja) 1997-98; Joe Screen (Anglia) 2002; Linus Sundstroem (Szwecja) 2013; Olli Tyrvainen (Finlandia) 1991; Matej Zagar (Słowenia) 2009-12; Magnus Zetterstroem (Szwecja) 2003-04, 2007.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska