Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk w Płotach zawieszony, szykują się zwolnienia

Czesław Wachnik, (wolk) 68 324 88 29 [email protected]
Zielonogórski związkowiec Bogusław Motowidełko groził: - Firmy współpracujące z Norbert Dentreffangle, jak BP, Renault, McDonalds czy Texaco, otrzymają informacje o tym, że spółka źle traktuje kierowców (fot. Paweł Janczaruk)
Zielonogórski związkowiec Bogusław Motowidełko groził: - Firmy współpracujące z Norbert Dentreffangle, jak BP, Renault, McDonalds czy Texaco, otrzymają informacje o tym, że spółka źle traktuje kierowców (fot. Paweł Janczaruk)
Wczoraj tuż po 17.00 największy w regionie strajk kierowców w Płotach został zawieszony. - Dlaczego walczyli o pensje naszym kosztem? - pytają zielonogórzanie, a pracodawca szykuje listy strajkujących do... zwolnienia.

Protest pracowników firmy transportowej Norbert Dentreffangle zaczął się 2 stycznia. - Kierowcy, którzy mieli odwagę już wrócić do pracy, są wyśmiewani i zastraszani przez resztę, której raczej nie chce się wracać do pracy - napisała Kaja na www.gazetalubuska.pl. Nasze forum internetowe wrze. - Komuś bardzo zależy na tym, aby puścić tę firmę z torbami - napisał All. - Zwożenie związkowców z całej Polski pokazuje tylko, że protestujący nie mają żadnych argumentów w ręku - komentował na gorąco Gość.

Faktycznie: zanim wczoraj doszło do zawieszenia strajku, przez kilka godzin w Płotach trwał wiec z udziałem związkowców nie tylko z Polski, ale również Francji i Niemiec. - Należy się wam godziwe wynagrodzenie, a to, że pracodawca odrzuca wasze postulaty, świadczy, że nie dorósł do tego, by być dobrą firmą w środku Europy - mówił Bogdan Orłowski, szef związkowców Zagłębia Miedziowego. Protestujący bili brawo, ale nie wszyscy ich popierają. Na 140 osób, którzy wzięli udział w naszej sondzie internetowej, 45 proc. było za, a 40 przeciw związkowcom.

Czytaj też: Strajk kierowców trwa. Nikt nie chce ustąpić

 

Opinie podzielone są również wśród zielonogórzan, z którymi wczoraj rozmawialiśmy. Pan Józef jest taksówkarzem. Dobrze wie, że strajki i blokady to kłopot dla kierowców - zwłaszcza, gdy demonstranci wybrali sobie tak wrażliwe miejsce jak rondo przy urzędzie marszałkowskim. - Trzeba się cofać, kręcić, kombinować, jak wyjechać z korka. Jak się stoi na „pusto”, to jesteśmy stratni - tłumaczy pan Józef. Pan Jerzy dla kierowców z ND jest wyrozumiały. - Mój syn także jeździł samochodem ciężarowym. To cygańskie życie. W tirach śpią, jedzą, pracują. Pieniądze, które dostają, są nieadekwatne do wysiłku - mówi.

Przedstawiciel handlowy Marek Poręba wkurzony: - Ja się spieszę, mam zamówienia, spotkania, klientów. I co? I stoję 20 minut, pół godziny, aż kilku demonstrantów sobie pokrzyczy. A co ja jestem temu wszystkiemu winien?! Niech dokuczają tym, którzy im krzywdę wyrządzili, a nie zwykłym ludziom, którzy chcą dojechać do pracy, czy do domu.

Wczoraj tuż po 17.00 kierowcy zawiesili strajk. Nie będzie już blokad w Zielonej Górze. - Podpisaliśmy protokół rozbieżności. Czy kierowcy wrócą do pracy już w czwartek, zadecyduje pracodawca - powiedział szef strajkujących Krystian Waś. Dyrektor spółki ND Agata Woźnicka-Giza była twarda: - Nie wiem, czy w czwartek będą pracować. Zadecydują o tym spedytorzy - mówiła. Wysłała już list do spedytorów, w którym prosi, by przygotowali listę osób do zwolnienia. Strajkujący są tym oburzeni. - Osoby, które były agresywne, przeszkadzały innym w podjęciu pracy, będą musiały opuścić zakład. Ostrzegałam, że takie będą konsekwencje nielegalnego strajku - dodała. Związkowcy uważają strajk za legalny.

Czytaj też: Strajk kierowców ND Polska. Dziś wielki wiec w Płotach

Sprawę zapewne rozstrzygnie sąd. Dowiedzieliśmy się wczoraj, że o ile w pierwszych dniach stycznia strajkowało 400 osób, to wczoraj było ich poniżej 300. - Reszta wróciła do pracy, poszła na urlopy albo na zwolnienia lekarskie. 200 kierowców od początku nie przestąpiło do strajku - mówił nam jeden z kierowców. Teraz obie strony czekają mediacje. Przypomnijmy, że pracodawca proponuje 41,5 euro diety, 50-100 zł podwyżki do pensji zasadniczej i 500 zł premii. Kierowcy domagają się 44,5 euro diety, 300 zł do pensji i 300 zł premii.

Jeden z szefów spółki transportowej w naszym regionie mówił nam wczoraj, że kierowcy ND mają znacznie lepsze warunki niż inni. - Mają dietę bez względu na to, czy jadą, czy śpią w autach. U mnie wysokość diety jest uzależniona od liczby przejechanych kilometrów. Nie ma też żadnej premii. A zarobki, pobory i dieta to razem 4-6 tys. - dodał. Według naszych informacji kierowcy ND zarabiają 5-7 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska