Kiedy je uchylił, zobaczył mężczyznę z pistoletem. Wtedy zadzwonił na policję. Raz, drugi. - Myśleliśmy, że już po nas! - denerwował się.
Scena rozegrała się przed kilkoma dniami wczesnym rankiem, ale słubiczanin poinformował nas o tym dopiero wczoraj, wraz z wysłaniem oficjalnej skargi do komendanta wojewódzkiego policji.
Krzyczeli, żeby otwierać
- Jeszcze spaliśmy, gdy rozległ się łomot - opowiadał nam wczoraj. Kiedy próbował zamknąć drzwi, słyszał krzyki, żeby otwierać. - Stojąca za mną żona dostała gazem w twarz. Myślałem, że to napad, krzyknąłem do żony, żeby pobiegła po nóż - relacjonował słubiczanin. - Jak ten w drzwiach to usłyszał, to się cofnął i wtedy je zatrzasnąłem - dodał.
Wtedy po raz pierwszy Kazimierz K. zadzwonił z komórki na policję. Usłyszał, że już jadą, ale mijały minuty, a patrolu nie było. Tymczasem napastnicy nadal walili w drzwi. Kazimierz K. znowu zadzwonił na 997 i znowu usłyszał, że już jadą. Pod domem nadal kręciło się kilka osób, u jednej z nich pod rozpiętą kurtką Kazimierz K. zobaczył napis... Straż Graniczna.
W tym czasie żona dzwoniła na policję po raz trzeci. Tym razem patrol się pojawił. - Otworzyłem im drzwi i dowiedziałem się, że do mieszkania rzeczywiście chcą wejść strażnicy graniczni - opowiadał.
Mieli nakaz prokuratorski, więc wpuścił ich do domu. Na dokumencie był adres Kazimierza K., ale nazwisko kogoś innego. - Tę ich pomyłkę zapamiętamy z żoną do końca życia - twierdził. - A gdyby to był naprawdę napad? - pytał Kazimierz K.
Nikt go nie przeprosił
Mężczyzna złożył na pograniczników doniesienie do prokuratury, a wczoraj poszedł ze skargą do komendanta słubickich policjantów. Wysłał też pismo w tej sprawie do szefa komendy wojewódzkiej w Gorzowie. - Nikt mnie dotąd nawet nie przeprosił - podkreślał.
Ppłk Andrzej Kamiński, rzecznik komendanta Lubuskiego Oddziału Straży Granicznej w Krośnie Odrzańskim, potwierdził nam, że takie zdarzenie miało miejsce. - O zamiarze wejścia do tego mieszkania informowaliśmy policję tego samego dnia przed 6.00 - mówił. Wyjaśniał, że doszło do pomyłki. - Osoba, wobec której prowadzimy razem z prokuraturą postępowanie, zamiast swojego, podała adres tego pana - tłumaczył. - Przeprosimy tych państwa - zapewniał.
Policja podjęła czynności sprawdzające. - Wyjaśnimy wszelkie okoliczności tego zdarzenia - powiedział nam rzecznik słubickich policjantów sierż. sztab. Bogdan Reus. - Jeśli skarga okaże się zasadna, to w stosunku do funkcjonariuszy, którzy zawinili, zostaną wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne - dodał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?