Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy walczyli na autostradzie z rozlanym... sokiem pomarańczowym (zdjęcia)

ZBIGNIEW JANICKI
Pomarańczowy sok zmywał m.in. koniński strażak ochotnik Mateusz Olszewski, nad wszystkim czuwa jego szef - Zdzisław Chodorski.
Pomarańczowy sok zmywał m.in. koniński strażak ochotnik Mateusz Olszewski, nad wszystkim czuwa jego szef - Zdzisław Chodorski. fot. Zbigniew Janicki
Strażacy - ochotnicy z Iłowej, Wymiarek i Konina Żagańskiego walczyli dziś z rozlaną mazią cztery godziny, na odcinku 10 km. Cały czas, pod gradem pędzących aut oraz siejących zagrożeniem ciężarówek.

[galeria_glowna]
Do zdarzenia doszło na krótko przed godziną 10.00. - Zostaliśmy poinformowani o rozlanej cieczy, na dość dużym odcinku autostrady - wyjaśnił rzecznik żagańskiej straży Waldemar Kasperowicz i dodał, że do zdarzenia były skierowane trzy pobliskie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z Iłowej, Wymiarek i Konina Żagańskiego.

Okazało się, że plama powstała na długości ok. 10 km, zaczynała się na wysokości Lutynki (gm. Wymiarki), a kończyła koło zjazdu do Iłowej. - Na początku nie wiedzieliśmy co jest rozlane. Substancja była gęsta i klejąca, koloru żółtego - opowiedział naczelnik iłowskich ochotników Tadeusz Kmiecik, który wspomniał, że do podobnych zdarzeń dochodzi często na autostradzie.

Ostatnio kilka razy odnotował wyjazdy do rozlanego oleju, o każdej porze dnia i nocy. - Często olej wylewa się z rozbitej miski olejowej, niedawno była uszkodzona cysterna i wyciekło mnóstwo oleju - podał przykłady iłowski strażak.

Koncentrat do Tymbarku

Tymczasem... - Dostaliśmy zawiadomienie, że jadący z Holandii do Tymbarku ciężarowy renault miał rozszczelniony 1000-litrowy zbiornik i zaczął się wylewać... sok pomarańczowy - nadmienił W. Kasperowicz. - Na szczęście zauważył o problemie z ładunkiem na stacji benzynowej koło Iłowej - dodał st. aspirant.

Gdy strażacy ruszyli do akcji, to mieli co robić. - Substancja już była dość mocno rozjeżdżona i powstała jedna długa śliska plama - wspomina zastępca naczelnika konińskich ochotników Zdzisław Chodorski. - Ale podzieliliśmy się na odcinki i w miarę szybko uporaliśmy z problemem.

Pędzące tiry

Sok wystarczyło rozpuścić sikawkami i zmyć wodą. - To było pracochłonne zajęcia, odcinek do neutralizacji był spory, bo 10-kilometrowy. Auta z boku cały czas jechały z dużą prędkością. W ciągu czterech godzin tylko dwa zwolniły - opowiedzieli konińscy strażacy Andrzej Gałandziej i Mateusz Olszewski, pokazując przykład, jak pojazdy się wymijają - z dużą prędkością, nie zważając na mokrą nawierzchnię. - I tak jest co chwilę - podkreślają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska