Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sulechowscy strażnicy częściowo uniewinnieni

(kurz)
Sąd uniewinnił strażników z części zarzutów.
Sąd uniewinnił strażników z części zarzutów. archiwum Regiomoto
Zapadł wyrok w sprawie strażników miejskich! W słynnej już i ciągnącej się dość długo sprawie o przekroczenie przez nich uprawnień. Prokuratura postawiła strażnikom aż 515 zarzutów.

Rozprawa odbyła się w poniedziałek w sulechowskim VI wydziale karnym Sądu Rejonowego w Świebodzinie. Rzecz dotyczy szóstki strażników miejskich (dziś niektórzy z nich nie są już strażnikami), którzy - zdaniem prokuratury - w 2010 r. przekroczyli uprawnienia. Szło o nakładanie przez nich mandatów na osoby prowadzące pojazdy w gminie Sulechów w przypadku, gdy nie było wiadomo, kto faktycznie kierował pojazdem. Oczywiście mowa o kierowcach, którzy złamali przepisy. Przekroczyli dozwoloną prędkość jazdy i zostali złapani "na fotoradar".

- Sąd uniewinnił strażników z części zarzutów, a w pozostałych przypadkach umorzył postępowanie - wyjaśnia adwokat Maciej Kostecki, broniący dwóch z sześciu osób. Umorzenia są warunkowe, obowiązują dwa lata. Ponadto strażnicy muszą wpłacić od 2 tys. do 5 tys. zł na fundusz penitencjarny. Nie jest to kara, tylko tzw. środek karny.

- Czekamy na uzasadnienie wyroku, który dopiero co zapadł i wówczas zastanowimy się wspólnie z obrońcą, czy odwoływać się od wyroku - stwierdza jedna osób oskarżonych.

Krótka historia

Przypomnijmy, że ta sprawa ma korzenie w roku 2010. Wtedy to "wojewoda lubuski w porozumieniu z Komendantem Wojewódzkim Policji w Gorzowie Wlkp. przeprowadzili kontrolę Straży Miejskiej w Sulechowie". Odbyła się między 30 listopada a 1 grudnia 2010 r. Burmistrz Roman Rakowski otrzymał tzw. wystąpienie pokontrolne. Zobowiązał komendanta straży "do zwiększenia nadzoru nad prawidłową realizacją zadań wykonywanych przez strażników". Wydawało się, iż rzecz jest skończona...

Ale po trzech miesiącach, 3 marca 2011 r., prokuratura rejonowa w Świebodzinie wszczęła śledztwo na podstawie materiałów nadesłanych przez KWP w Gorzowie dotyczących nieprawidłowości wykrytych podczas wspomnianej kontroli.

- Szczególnie skupiliśmy się na kwestii rejestrowania przez straż miejską w miejscach publicznych, przy użyciu fotorejestratora, wykroczeń drogowych popełnianych przez kierowców i nakładaniu przez funkcjonariuszy SM mandatów karnych w przypadku, gdy nie było wiadomo, kto faktycznie kierował pojazdem - powiedziała nam Beata Wosik, prokurator z prokuratury w Świebodzinie wówczas nadzorująca śledztwo, dziś już tutaj niepracująca.

Policjanci gorzowscy przesłuchali około 600 osób ukaranych przez straż. Z materiałów policyjnych dostarczonych do prokuratury wynikło, iż komendant i podlegli mu funkcjonariusze nałożyli bezprawnie 456 mandatów. Ponadto kierowali do sądów sprawy o wykroczenia drogowe, gdy osoba będąca właścicielem pojazdu nie wskazała, kto nim kierował w momencie "złapania" przez fotoradar. Zdaniem prokuratury, w owym czasie straże gminne nie miały prawa być "uprawnionym oskarżycielem", czyli kierować tego rodzaju wniosków do sądu.

- Komendant straży i pięciu funkcjonariuszy zostali przesłuchani w charakterze podejrzanych - powiedziano nam w prokuraturze. - Żaden z nich nie przyznał się do winy. Przy czym dwie osoby złożyły wyjaśnienia, iż wykonywały te zadania w pełni przekonane o ich prawidłowości. Pozostali podejrzani nie wypowiedzieli się.

Po 20 grudnia 2011 r. wobec czterech osób, w tym komendanta, prokurator zastosował środek zapobiegawczy i zawiesił ich w czynnościach służbowych. Poinformował o tym burmistrza, jako pracodawcę. Wobec tego burmistrz powołał strażnika Krzysztofa Sadowskiego na p.o. komendanta. Dziś Sadowski jest "pełnym" komendantem. Natomiast jego poprzednik zrezygnował z pracy, gdyż nie satysfakcjonowała go propozycja burmistrza oferującego inne stanowisko w straży.

Z końcem 2011 r. prokuratura zamknęła śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia. Jednak dopiero w 2013 r. ruszył proces. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 lutego w Sulechowie. Prokurator odczytywał zarzuty między godziną 9.00 a 16.00. Akt oskarżenia objął sześć osób w wieku 26, 29, 31, 37, 40 oraz 52 lat i zawierał 515 zarzutów.

Zaskakujące jednak wydaje się oskarżanie dziś strażników za kierowanie licznych spraw do wielu sądów, jeśli sądy przyjmowały te sprawy i wydawały wyroki. - Czy nie należałoby zatem osądzić też sądów? - zapytał nas ironicznie Tytus Fokszan, rzecznik burmistrza proszony o komentarz. Dorzucił jeszcze pikantną uwagę, że strażnicy do tej służby drogowej byli obligatoryjnie szkoleni przez... policjantów. A na kolejne nasze pytanie stwierdził, że nie jest w stanie odpowiedzieć, czy w razie czego samorząd odda pieniądze poszkodowanym, skoro te złotówki zasądzono prawnymi wyrokami. - Tej opcji nie rozpatrywaliśmy w ratuszu, ale przecież mandaty nałożono za przekroczenie prędkości - stwierdził rzecznik.

A czy sąd może nakazać zwrot pieniędzy w toczącym się obecnie procesie? - Sąd karny nie ma takich kompetencji - wyjaśnił nam prokurator Marcin Jachimowicz, oskarżający teraz strażników. - To ewentualnie kwestia nowego, cywilnego procesu.

O komentarz prawny do tej zagmatwanej sprawy poprosiliśmy adw. Annę Drobek z zielonogórskiej kancelarii adwokackiej Drobek&Markiewicz. - W tej sytuacji można stwierdzić, że sądy rozpatrujące wnioski o ukaranie kierowców legitymizowały poczynania straży miejskiej - uważa pani mecenas. - Zatem sądy są współodpowiedzialne za to, co się wydarzyło.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska