Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świetlica Caritasu w Ośnie Lubuskim to skarb

Beata Bielecka
7-letni Adaś przychodzi tu z dwa lata starszym bratem. Wolontariusze pomagają im odrobić lekcje, częstują kubkiem gorącego mleka i drożdżówką. Caritas zapewnił opiekę 25 maluchom, którymi wcześniej po południu nie miał się kto zająć.

- Bardzo lubimy tu przychodzić - mówią zgodnie bracia. Chłopcom zmarła mama, tata pracuje do późna. W domu jest jeszcze gromadka rodzeństwa. Najczęściej popołudniami dogląda ich sąsiadka. Świetlica pomaga w jakimś stopniu rozwiązać problem opieki.

11-letnia Asia też często tu bywa. - Mam problemy z nauką, a w domu nie zawsze ma mi kto pomóc - przyznaje. Tutaj lekcje odrabia z uczennicami Zespołu Szkół, które zgłosiły się do świetlicy jako wolontariuszki.

Czują radość dawania

Jedną z nich jest Ania Sikorska z kl. III b gimnazjum. - Usłyszałam w kościele, że powstaje ta świetlica i potrzebne są osoby, które zajęłyby się dziećmi - opowiada. - Pomyślałam, że zamiast siedzieć w domu przed komputerem albo telewizorem mogę coś zrobić dla innych. To daje mi dużo satysfakcji - mówi. Wolontariuszką została też nauczycielka Jolanta Dancewicz. - Człowiek zawsze ma wyrzuty sumienia, że za mało robi dla innych - tłumaczy.

Żeby pomóc dzieciom przychodzą też inni: nauczycielki Anna Molsa i Justyna Kramarzewska, katechetki Anna Czwalińska oraz Janina Szymczak, a także mieszkanki Ośna Barbara Ruszyńska i Bogusława Myśliwiec. Wolontariusze cieszą się, że każde dziecko, które przychodzi na plebanię ma tu swojego anioła stróża, który się o nie troszczy.

- Bo do tych maluchów trzeba było wyciągnąć rękę - mówią z przekonaniem.

Pomaga wielu

Jedną z nich jest Ania Sikorska z kl. III b gimnazjum. - Usłyszałam w kościele, że powstaje ta świetlica i potrzebne są osoby, które zajęłyby się dziećmi - opowiada. - Pomyślałam, że zamiast siedzieć w domu przed komputerem albo telewizorem mogę coś zrobić dla innych. To daje mi dużo satysfakcji - mówi. Wolontariuszką została też nauczycielka Jolanta Dancewicz. - Człowiek zawsze ma wyrzuty sumienia, że za mało robi dla innych - tłumaczy.

Żeby pomóc dzieciom przychodzą też inni: nauczycielki Anna Molsa i Justyna Kramarzewska, katechetki Anna Czwalińska oraz Janina Szymczak, a także mieszkanki Ośna Barbara Ruszyńska i Bogusława Myśliwiec. Wolontariusze cieszą się, że każde dziecko, które przychodzi na plebanię ma tu swojego anioła stróża, który się o nie troszczy.

- Bo do tych maluchów trzeba było wyciągnąć rękę - mówią z przekonaniem.
Świetlica działa od września przy kościele. Jest czynna od wtorku do czwartku od 14.00 do 17.00. Od nowego roku ma być otwarta przez 5 dni w tygodniu. Z myślą o dzieciach urządzono tu trzy pomieszczenia: do odrabiania lekcji, do zabawy, ze stołem ping-pongowym i piłkarzykami oraz jadalnię. To tu maluchy dostają drożdżówki, które funduje im codziennie Andrzej Udziela, właściciel piekarni z pobliskiego Kowalowa.

Z pomocą przyszła gmina. Lada chwila trafią tu komputery, na które w budżecie znaleziono 6 tys. zł. Finansuje też konsultacje psychologa, który na spotkania z dziećmi przyjeżdża z Gorzowa Wlkp.

Świetlica Caritasu jest jedynym miejscem w Ośnie, gdzie dzieci mogą znaleźć po południu opiekę. Wprawdzie w Zespole Szkół też istnieje podobne pomieszczenie, ale jest czynne tylko do 15.00. Korzystają z niego głównie uczniowie dojeżdżający. Miejscowe dzieci, których rodzice pracują do późna lub nie potrafią ich dopilnować dotychczas chodziły często po ulicach i zaniedbywały szkołę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska