MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szklana dobudówka

STEFAN CIEŚLA
Właściciel Filipinki ma żal do miejskich urzędników, że blokują jego plany. Od kilku lat chce uruchomić koło delikatesów lokal gastronomiczny. Ale dopiero teraz po interwencji ,,GL’’ urzędnicy powiedzieli mu, że powinien złożyć odpowiedni wniosek.

- Miasto tylko mówi, że popiera przedsiębiorczość i lokalne firmy. Ale gdy chce się coś konkretnego załatwić, wszystko rozbija się o biurokrację - żali się Tadeusz Borak. Od kilkunastu lat jest właścicielem Filipinki - sklepu, po którym do dziś została legenda pierwszych delikatesów w mieście. Ale legenda nie zapewnia sklepowi obrotów i zysków. Zatrudnienie spadło o połowę, nocą czynny jest tylko dział monopolowy. Aby ratować sytuację, właściciel wymyślił urządzenie w części sklepu małego lokalu gastronomicznego. Kiedyś była tam restauracja Gorzowianka, po której też została tylko legenda.

Szklana dobudówka

- Od ul. Pocztowej tuż przy ścianie sklepu jest chodnik z wnęką. Nikt tamtędy nie chodzi. Chcę kupić ten kawałek i zabudować go przeszkloną witryną z wejściem do baru. W środku planuję ustawić kilka stolików. Gotowe potrawy byłyby dowożone, pracę znalazłoby kilka osób - zdradza plany T. Borak. Przygotował mapkę geodezyjną, zamówił u architekta projekt i symulację komputerową nowego wyglądu fasady kamienicy od ul. Pocztowej. Mieszkanie nad sklepem jest jego, we wspólnocie mieszkaniowej w kamienicy ma 37 proc. udziałów, więc przeszkód formalnych nie widział. Potrzebował tylko zgody magistratu na kupno lub wydzierżawienie około 25 m kw. terenu. I tu się zaczęły schody.

Krążenie pism

Po raz pierwszy do magistratu napisał w sierpniu 1999 r. Po dwóch miesiącach dostał odpowiedź, że Zarząd Miasta odrzuca wniosek, bo plan zagospodarowania przestrzennego nie przewiduje zabudowy tego terenu. Ponowił prośbę cztery lata później. Również bez skutku. Wydział dróg dał negatywną opinię. Podobnie odpowiedzieli urzędnicy od nieruchomości. Powód? Teren, który chce kupić gorzowianin, jest pasem drogowym ,,potrzebnym do obsługi ruchu publicznego’’. - Staramy się chronić pasy drogowe przed zabudową - argumentuje naczelniczka wydziału nieruchomości Krystyna Nowak. Mimo to dodaje, że jej zdaniem teren, o jaki stara się T. Borak, to taki kącik, który na nic nie da się... przeznaczyć. - Więc lepiej go sprzedać - mówi dziś.

W martwym punkcie

W ub.r. T. Borak poszedł w swojej sprawie do wiceprezydenta Tadeusza Jankowskiego. Urzędnik nie przypomina sobie dziś rozmowy i ustaleń. Ale naczelniczka ma protokół z tego spotkania. - Uzgodniono, że gorzowianin zapłaci za nowy podział geodezyjny gruntu i złoży wniosek o jego kupno. Ale do dziś nie złożył - tłumaczy urzędniczka. T. Borak pamięta tylko, że spotkanie z wiceprezydentem nie było zbyt przyjemne. - Ale stwierdził, że osobiście nie widzi przeszkód w sprzedaży terenu, że wszystko zależy od opinii wydziału dróg i że mam czekać na odpowiedź. Nie było mowy o żadnym nowym wniosku. Gdyby trzeba było, to bym go złożył już następnego dnia. A tak czekam do dziś - mówi z rozżaleniem i złością. Deklaruje, że złoży wniosek...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska