Po wielu sporach, kłótniach i próbach likwidacji, szkoła nadal żyje. Wczesną wiosną tego roku radni długo debatowali o tym, czy placówka jest potrzebna, czy też nie. Argumentem do jej likwidacji było to, że roczne utrzymanie wynosi ok. 600 tys. zł, a uczniów jest coraz mniej. Jednak projekt uchwały o likwidacji placówki upadł. - Niektórzy z radnych nawet klaskali z radości - wspomina wójt Wiesław Polit. - A mnie nie jest teraz do śmiechu. Te pieniądze są zmarnowane, bo za nie można było zbudować trzy boiska. A w tej chwili nie ma ani jednego. Gdzie tu sens?
Zobacz też: Olbrzym z Sulechowa
Wójt dodaje, że dzieci z Olszyńca i Marszowa nie zostałyby bez nauki, bo zorganizowano dla nich transport do szkoły w Grabiku. Część rodziców jednak nie skorzystała z tej propozycji i pozostawiła pociechy w swojej wsi. W rezultacie na początku roku szkolnego w ławkach zasiadło sześcioro uczniów i dwóch przedszkolaków. W ostatniej chwili wójt powołał p.o. dyrektora placówki Małgorzatę Popławską. - Uchwała radnych obowiązuje, jeżeli nawet jest jeden uczeń, szkoły nie można zamknąć - wyjaśnia Wojciech Wojtiuk, kierownik Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół.
Co na to radni? - Ja byłem przeciwny pozostawieniu szkoły - mówi przewodniczący rady gminy Kazimierz Ostrowski. - Niepotrzebnie ją remontowano kilka lat temu. Do sprawy jej likwidacji musimy wrócić już w październiku.
- Najłatwiej jest zamknąć - mówi radna Magdalena Pietek, która głosowała przeciw uchwale o likwidacji. - Pieniądze na jej utrzymanie wcale nie są zmarnowane, przecież gmina ma obowiązek edukować mieszkańców. Problem jest raczej w tym, że dzieci z Marszowa nie mają, czym dojechać do szkoły w Olszyńcu, dlatego niektórzy rodzice zgodzili się na ich przeniesienie do Grabika.
Przeciw likwidacji głosował także radny Leszek Kasprów. - Przecież to mój okręg wyborczy. Pieniądze nie są zmarnowane, dzieciom należy się edukacja. Dlaczego w ostatniej chwili, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, kierownik ZEAS i wójt namawiali rodziców na przeniesienie dzieci do Grabika? Na tym spotkaniu nie zaproszono ani sołtysa, ani mnie - zaznacza radny.
- W budynku szkolnym można było stworzyć ośrodek kultury. W jednym miejscu byłaby szkoła, świetlica i przedszkole. A teraz jest kłopot. - mówi radny Jan Gajda. - Głosowałem przeciw likwidacji.
- W małych grupach dzieci rozwijają się dobrze - stwierdza psycholog Lucyna Hoffamann-Czyżyk. - Jednak mogą się pojawić problemy dydaktyczne.
W klasach jest po jednym, dwoje dzieci. Uczniowie nie mogą ze sobą współpracować, ani rywalizować. Trudno uspołeczniać je w takich warunkach. Nie mówiąc już o jakości nauki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?