Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlakiem wina i miodu: Stolica polskiego wina

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Wzgórze Winne ma przypominać mieszkańcom i turystom o tradycjach winiarskich Zielonej Góry. Choć Palmiarnia nie ma z nimi żadnego związku, trzeba pamiętać, iż powstała jako nadbudowa nad domkiem winiarza.
Wzgórze Winne ma przypominać mieszkańcom i turystom o tradycjach winiarskich Zielonej Góry. Choć Palmiarnia nie ma z nimi żadnego związku, trzeba pamiętać, iż powstała jako nadbudowa nad domkiem winiarza. Mariusz Kapała
"Ostrzeżenie! Wejście do kadzi i beczek bez nadzoru brygadzisty wzbronione" - głosi zaskakująca tabliczka eksponowana w Muzeum Wina istniejącym w piwnicach Muzeum Ziemi Lubuskiej.

Warto tabliczkę - przy okazji zobaczyć. Ale przede wszystkim winiarskie eksponaty. Dlaczego?
- Bo to jedyna placówka w Polsce! - informuje Arkadiusz Cincio, pracownik działu winiarskiego MZL. - Wywodzi się z przedwojennego Heimatmuseum, powstałego w 1922 r., gdzie istniał mały dział winiarski oraz prywatnego muzeum wina.

Po wojnie, gdy w mieście tworzyło się muzealnictwo, nie mogło zabraknąć winiarstwa. W 1954 r. otwarto wystawę winiarską przy ówczesnej ul. Szkolnej (dziś Lisowskiego), żeby bardzo szybko ją zamknąć na wniosek nadzoru budowlanego. Ale dzięki temu muzeum ulokowało się w obecnym miejscu (byłym starostwie) i tutaj Bogdan Kres zajął się organizacją działu winiarstwa, czynnego od maja 1960 r.

- Ta ekspozycja, oczywiście zmieniająca się, właściwie istnieje do dziś - konstatuje A. Cincio, który podjął tu pracę w maju 2005 r. i dlatego mógł uczestniczyć w tworzeniu autonomicznej placówki winiarskiej w piwnicach MZL. Drugą, obok muzeum, "ekspozyturą winiarską" w Zielone Górze jest Wzgórze Winne. Reprezentacyjne miejsce wokół Palmiarni.

- Zaczęło się od Augusta Gremplera, który obsadził wzgórze winną latoroślą - opowiada Tomasz Czyżniewski, znawca historii miasta. - W 1818 r. postawił domek winiarza, który ponad półtora wieku później dał początek naszej Palmiarni. Takich domków było ongiś około 700, zostały... cztery.
Czyżniewski właśnie przygotował książkę pt. "50 lat Palmiarni".

Od 2003 r. wzgórzem opiekuje się Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. O tym jak to czyni roku po roku (opryski, odchwaszczanie, dosadzanie), można się w szczegółach dowiedzieć zaglądając na stronę internetową ZGKiM.

- Cały park winny to 4 ha ziemi, natomiast winnica ma ok. 1 ha - mówi Agnieszka Barczyk, ogrodnik miejski. - Wzgórze obsadzone jest krzewami Aurory, ale jest też tzw. kwatera edukacyjna, gdzie posadzono 12 odmian winorośli. Gdy owoce dojrzeją są zrywane przez mieszkańców, bo wina nie produkujemy....

Z winnicy Gremplera pozostało tylko wspomnienie, dlatego zaglądamy do najstarszej współczesnej winnicy zielonogórskiej - "Jędrzychów" Konrada Czaplińskiego.

- Założyłem ją w 1986 r., zanim zaczęto głośno mówić o konieczności odrodzenia winiarstwa lubuskiego. - Gdy kupiłem tę posiadłość wziąłem się przede wszystkim za egzemplarze autochtoniczne; pracowałem wiele lat, żeby otrzymać z nich najlepsze szczepy.
Udało się. Solar, Aurora, Traminer, Blauburgunder dają dziś znakomite wina. Ile litrów?

- To łatwo wyliczyć - śmieje się K. Czapliński. - Z jednego krzewu są 3 kg owoców, a z kilograma owoców mamy 70 procent soku...

- Rocznie wychodzi nam 300-400 litrów czerwonego i 100-150 litrów białego - podpowiada Krzysztof Janiszewski, zięć pana Konrada, który "powoli" przejmuje winnicę, ale - jak mówi - wciąż się jeszcze uczy.

Pierwsze nasadzenia to było 1,1 tys. krzewów na 23 arach. Czapliński określa swoją wieloletnią działalność na tej niwie jako profesjonalne hobby. - Trudno byłoby się utrzymać z winnicy, ale uprawę prowadzimy na poziomie zawodowym. Natomiast do młodszych winiarzy zalicza siebie Zygmunt Prętkowski, który prowadzi z drugiej strony miasta, na os. Malarzy, winnicę "U Michała". Nazwa - na cześć wnuka.

- Winniczkę założyłem niedaleko od domu w 2004 r., ale wcześniej, w Brzezinach pod Świdnicą, już uprawiałem winną latorośl - opowiada. Obecnie ma na plantacjach 750 krzewów (Donfelder, Zweigeltreubell, Aurora, Riesling), zaś winnicę w domu. Wychodzi mu w niej ok. 1 tys. litrów wina rocznie.

Pan Zygmunt, jeden z najaktywniejszych winiarzy, którego można spotkać na każdej niemal degustacji i prezentacji w regionie, ma również inne hobby. To miody i nalewki. W miodach pitnych, którymi zajmuje się od 2004 r., stał się prawdziwym mistrzem.

- Zacząłem od 40 litrów dwójniaka dla siebie - relacjonuje. Ale dowiedział się, iż w pięknym zamku w Grodźcu (Dolny Śląsk) jest zawsze w październiku święto miodów pitych. - Pierwszy raz pojechałem ze znajomym, który mnie namówił i o dziwo wygrałem - uśmiecha się Z. Prętkowski. - W sumie wygrałem tam już cztery razy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska