Ponad 5 tys. wyższych rangą polskich wojskowych miało zdać w czerwcu egzamin ze sprawności fizycznej. Do egzaminu przystąpiła raptem połowa. Pozostali przedstawili zwolnienie lekarskie. Jakby tego było mało co trzeci zdający, egzaminu nie zdał, a lwia część ledwie uzyskała ocenę dostateczną. Minister obrony Radosław Sikorski stracił podobno zimną krew i zapowiedział, że w ciągu najbliższych dwóch lat z armią pożegnają się ci, którzy nie poprawią kondycji i... linii. Ma dość oglądania wiszących oficerskich brzuchów.
Sztuka wojskowa
Przed tygodniem sesja poprawkowa rozpoczęła się już w sulechowskim pułku artylerii. Na razie jest bez sensacji.
- Od 25 lat zawsze zdaję te egzaminy na piątkę - mówi mjr Mirosław Wysoczański. - Jeśli ktoś rusza się systematycznie, bierze udział w porannych zaprawach, nie powinien mieć z tym żadnych problemów.
Problem z tym, że polscy oficerowie nie specjalnie kwapią się do porannego ganiania. Nieco lepiej jest z zajęciami z wychowania fizycznego, które dwa razy w tygodniu odbywają się w jednostkach.
M. Wysoczański mówi, że nie zna oficera, który oblałby ten egzamin. Jednak i on i jego koledzy znają takich, którzy zamiast stanąć do egzaminu przedstawiają zwolnienia lekarskie. Dotychczas obrywali raczej za to, że ich brzuchy koszmarnie wyglądają w mundurze, niż za problemy podczas egzaminów. Był on traktowany jako tzw. wojskowa sztuka, czyli coś co się zawsze da załatwić. Teraz może to kosztować służbę.
Drążki na pompki
Tylko minimum
Egzamin to m.in. bieg na 3 km (mężczyźni) lub 1 km (kobiety). Potem "brzuszki" i podciąganie się na drążku lub pompki (w zależności od grupy wiekowej). Później trochę specyficznych dyscyplin, jak chociażby bieg zygzakiem. Aby zdać egzamin trzeba z przyzwoitym wynikiem zaliczyć trzy czwarte konkurencji.
- Najśmieszniejsze, że często problemy mają młodsi, a nie starsi oficerowie - mówi proszący o anonimowość instruktor. - I to nie ze względu na różne dyscypliny, ale podejście do służby. Młodzi chcą być technokratami od laptopa i galowego munduru, a nie trepami od latania po polu.
Michał Rhode z 11. LDKP przyznaje, że jako facet mocno zbudowany nie przepada za biegami długodystansowymi. Jednak czas jest tak wyliczony, że bez problemu mieści się w normach. Nie ma natomiast problemów z prawdziwym nieszczęściem kolegów - drążkiem. Jak mówi się nieoficjalnie, niektórzy z oficerów tylko po to zwolnieniami odwlekają egzamin, żeby trafić do starszej grupy, gdzie zamiast drążka są łatwiejsze pompki.
A czym ryzykują ci, którzy obleją? Komisja lekarska i pożegnanie z mundurem. Jednak tak naprawdę już nawet za sprawą kiepskiej oceny ze sprawności mogą przekreślić szansę na premię, a nawet na awans.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?