Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukam słońca...

Janusz Dobrzyński
Magdalena Kozdroń. 26 lat, 174 cm wzrostu, 66 kg wagi. Panna. Absolwentka Uniwersytetu Szczecińskiego, studentka III roku PWSZ w Gorzowie. Kluby: CCC Polkowice (1994-2001), AZS PWSZ Gorzów (od 2001 r.). Akademicka wicemistrzyni (2005) i mistrzyni (2006) Europy. Reprezentantka Polski na Uniwersjadzie w Turcji (2005).
Magdalena Kozdroń. 26 lat, 174 cm wzrostu, 66 kg wagi. Panna. Absolwentka Uniwersytetu Szczecińskiego, studentka III roku PWSZ w Gorzowie. Kluby: CCC Polkowice (1994-2001), AZS PWSZ Gorzów (od 2001 r.). Akademicka wicemistrzyni (2005) i mistrzyni (2006) Europy. Reprezentantka Polski na Uniwersjadzie w Turcji (2005). fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z Magdaleną KOZDROŃ, koszykarką AZS PWSZ Sowood Gorzów

- Wiadomość, że w lipcu żegna się pani z akademickim klubem, zaskoczyła wielu. Znudziło się pani w Gorzowie? - Gdzież tam! Pewien etap w moim życiu dobiega jednak końca. Rok temu ukończyłam studia na wydziale zarządzania turystyką Uniwersytetu Szczecińskiego, w czerwcu kończę studia licencjackie na kierunku pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej PWSZ w Gorzowie, więc przyszedł czas na podjęcie życiowych decyzji.

- Czyj to był pomysł? - Mój osobisty, płynący z potrzeby serca. W Gorzowie spędziłam ponad pięć lat, byłam tu niemal od początku odradzania się koszykówki, wraz z drużyną pięłam się w górę, lecz wszystko ma swój kres. Nie wiem, czy gdzieś będzie mi lepiej, bo tu jest naprawdę superklub, stabilny i chyba jedyny w Polsce, w którym edukacja idzie w parze z grą. Chcę jednak spróbować czegoś nowego.

- Pani kierunek, to ponoć Włochy lub Hiszpania. Tęskni pani za południowym słońcem? - Tak, tęsknię za ciepłem i słońcem. Wymarzyłam sobie te kraje także dlatego, gdyż jestem osobą religijną, a pod tym względem są one podobne do Polski. Porównywalny jest też poziom koszykówki, a nie ukrywam, że moim celem jest gra w dobrej lidze. Mam kilka propozycji i wkrótce podejmę ostateczną decyzję.
- Pani macierzysty klub, CCC Polkowice, nie był zainteresowany powrotem wychowanki? - Dom jest domem, zawsze można do niego wrócić, ale rozum i serce podpowiadają teraz co innego.

- Czy styl gorzowskiego zespołu był bliski pani filozofii gry w koszykówkę, czy podporządkowywała się mu pani z oporami? - Niełatwo na to odpowiedzieć. Dariusz Maciejewski jest dobrym trenerem, choć specyficznym. Zawsze wierzy w swoją wizję, za co go zresztą szanuję. W głębi czułam jednak, że mój potencjał nie do końca jest wykorzystywany, stąd chęć sprawdzenia się.

- Pod względem edukacyjnym czuje się już pani spełniona? - W tej chwili tak, bo pedagogika jest mi bliska. Być może jednak pójdę kiedyś dalej w tym kierunku, bo przecież w koszykówkę nie będę grała wiecznie.

- W Gorzowie zostawia pani choć cząstkę swego serca? - Tak, bo przecież przez te pięć lat był moim drugim domem. Przeżyłam tu wiele wspaniałych chwil, choć czasem także trudnych. Na zawsze pozostanie jednak w moim sercu.

- Chce pani powiedzieć coś gorzowskim kibicom na pożegnanie? - Dziękuję im za to, że zawsze byli z nami. A kto nie poznał atmosfery gorzowskiej hali, niech żałuje! Z uwagą będę śledziła dalsze losy gorzowskiego klubu, grę swoich koleżanek, bo życzę wszystkim jak najlepiej.

- My też dziękujemy i życzymy powodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska