Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taaaka ryba: Leszcz jak patelnia

Paweł Wańczko 068 324 88 80 [email protected]
Tego leszcza Mirosław Wróblewski holował przez 40 minut
Tego leszcza Mirosław Wróblewski holował przez 40 minut fot. archiwum rodzinne
Mirosław Wróblewski zasłużył na tytuł wielkiego łowcy leszczy. W ciągu dwóch dni wyciągnął z Bobru cztery medalowe patelniaki. Jaka jest jego recepta na sukces? Przeczytajcie sami.

Pan Mirosław mieszka koło Krosna Odrzańskiego w miejscowości w Chyże. Wędkuje od 40 lat. Przez większą część sezonu łowi na Bobrze w Raduszcu Starym, skąd pochodzi. Często wybiera sobie mało uczęszczane przez innych wędkarzy miejsca, zanęca przez kilka dni szykując sobie dobre stanowisko. Tak było również 23 lipca.
- Na łowisko przyjechałem około 10.00. Rozłożyłem sprzęt: 13,5-metrową tyczkę trabucco bez ostatniego elementu, żyłką główną 0,12, przyponem 0,10 stroft oraz hakiem owner nr 15 i 14 - zdradza pan Mirosław.

Po wstępnym zanęceniu, łowiąc na przepływankę, udało mu się złapać kilka płoci i krąpi. Jako przynęta posłużyła mu pinka.
Jednak po pewnym czasie ryba przestała brać. - Zacząłem próbować łowić "na stopa" zestawem 10-gramowym. Kilka razy zmieniałem też przynętę na kukurydzę i czerwonego robaka, ale to również nie przyniosło efektu. Zrobiłem więc ponownie lżejszy zestaw, a na hak założyłem dwie pinki - opowiada wędkarz. - Około godziny 13.00 nastąpiło branie. Po zacięciu ryba nie stawiała większego oporu. Dopiero przy próbie ściągania nastąpił powolny, ale zdecydowany odjazd. Gumowy amortyzator pracował na granicy wytrzymałości - dodaje.

Po około 30 min. ryba zaczęła tracić siły. Wtedy poszło już gładko. 10 min. później dorodny leszcz wylądował w podbieraku. Miał 3,580 kg. To jest już srebrny medal.

- Następnego dnia na tym łowisku złowiłem jeszcze sześć leszczy, w tym trzy o wadze powyżej trzech kilogramów - mówi pan Mirosław, który przy okazji pozdrawia kolegów z koła nr 4 w Krośnie Odrzańskim oraz z koła Drobnica nr 13 w Zielonej Górze. - Nie mylić z wędkarzami, którzy biwakowali w Raduszcu Starym między pierwszym a drugim wodospadem od 16 do 19 lipca. Zostawili oni tyle śmieci, że gdyby inni sprzątający po sobie wędkarze czynili to samo, to w ciągu roku nad Bobrem nie byłoby gdzie usiąść - ubolewa pan Mirosław. Jak dodaje, sprawa dotyczy również organizatorów, zawodników i sędziów tegorocznych mistrzostw okręgu zielonogórskiego, którzy również pozostawili po sobie mnóstwo śmieci pomimo, że przed każdymi zawodami sędzia ogłasza, że zawody odbywają się zgodnie z regulaminem PZW. A ten mówi, że wędkarz musi posprzątać łowisko przed przystąpieniem do łowienia. - Pytam więc sędziego, czy jest inny regulamin, pozwalający na pozostawienie po sobie śmieci - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska