Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten ośrodek to prawdziwa szkoła życia

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Bernard Białecki z pracowni modelarskiej pokazuje dyrektorowi Robertowi Winiarzowi ostatnie prace wykonane przez podopiecznych
Bernard Białecki z pracowni modelarskiej pokazuje dyrektorowi Robertowi Winiarzowi ostatnie prace wykonane przez podopiecznych Paweł Janczaruk
Szkoła życia - tak mówi się w Zbąszyniu o ośrodku szkolno-wychowawczym. Jest ważny dla połowy powiatu i kawałka województwa lubuskiego. Jednak pieniędzy na jego rozbudowę nie ma. - Rozwijamy się małymi kroczkami - stwierdza dyrektor.

Robert Winiarz, prężny dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, powinien dostać medal za "utrzymanie przy życiu", ale i rozwijanie przez tyle lat tej ważnej instytucji. Zwłaszcza, że zbliża się 20-lecie szkoły życia i rodzice wraz z pracownikami szykują się do nadania jej imienia (Elżbiety Szczepaniak - założycielki) i wyhaftowania sztandaru. Niestety, w bliskiej perspektywie nie widać kasy na rozbudowę. Dodajmy: na bardzo potrzebną rozbudowę. Bo podopiecznych przybywa.

- Jesteśmy czymś między szkołą a szpitalem - określa R. Winiarz. Ma dzieci i młodzież z upośledzeniem w stopniu średnim, ma dwa oddziały rewalidacyjno-wychowawcze dla osób z głębokim upośledzeniem, łącznie 70 podopiecznych. Ci pierwsi uczęszczają do podstawówki i gimnazjum w ośrodku, zaś pełnoletni są w szkole przysposobienia do pracy. - Myślimy też o uruchomieniu przedszkola - dorzuca dyrektor.

Ośrodek jest ważny dla społeczeństwa! Obsługuje połowę powiatu nowotomyskiego i pogranicze lubuskie. Ale mieści się w szpitalu sprzed I wojny światowej i dawnej bazie kolonijnej. Nie ma tu wielkich wygód, choć są wręcz wskazane. Brak nawet windy dla niepełnosprawnych, a przecież są tu wyłącznie niepełnosprawni! Dyrekcja napisała list o pomoc do premiera Tuska, ale skutków rządowego wsparcia jakoś nie widać.

- Staramy się pomóc sami sobie - nie traci nadziei pan Robert. W tym celu od trzech lat ośrodek organizuje bale charytatywne, podczas których "zarabia" na swe potrzeby.

Grosz do grosza

- Za pierwszy bal przeprowadziliśmy remont, udało się wtedy zebrać niecałe 2 tys. zł - podpowiada Anna Niedziela. - Zeszłoroczny, przyniósł 6 tys. zł i dzięki temu możemy pochwalić się nową pracownią modelarską. Teraz, w lutym, szykujemy trzeci Bal Gorących Serc.

Winiarz z dumą prowadzi do nowej pracowni modelarskiej (właściwie stolarskiej). To dawny budynek gospodarczy "własnym przemysłem" przystosowany na pracownię. - Jest tu ciepło, czysto, a młodzi dobrze sobie radzą z pracami w drewnie - podpowiada Bernard Białecki, pomocnik nauczyciela zawodu. Ośrodek wciąż się rozrasta, ale dzieje się to jakby metodą kolejnych dobudówek. Zamiast dużej i jednoczesnej inwestycji. Tym bardziej, że w SOSW, w odróżnieniu od szkół "na mieście", nie ma niżu demograficznego. Przeciwnie. Uczniów coraz więcej.

Dyr. Winiarz trzyma w gabinecie projekt rozbudowy SOSW, a przez okno pokazuje miejsce gdzie mógłby stanąć nowy gmach ośrodka. - Przy internacie powinien stanąć obiekt dydaktyczno-wychowawczy, w którym będzie siedem sal lekcyjnych oraz administracja ośrodka - maluje perspektywę szef szkoły życia. - Potem przeprowadzimy modernizację starych budynków. Całość może kosztować ponad 5 mln zł. Na razie to marzenia.

Szkoła życia

"Szkoła życia" to:

* szkoła podstawowa - 16 wychowanków
* gimnazjum - 21 uczniów
* szkoła średnia i przysposobienia do pracy - 22
* dwa oddziały rewalidacyjno-wychowawcze dla osób z głębokim upośledzeniem - 9
* internat - 29
* łącznie opieką jest objętych prawie 70 podopiecznych

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska