- Po czterech meczach wydawało się, że i pierwsza liga jest za silna dla pani zespołu... - Początek nie był zbyt zachęcający, ale już przed rozgrywkami zapowiadałam, że będziemy walczyć o utrzymanie. Bo trudno wymagać, by mające po 15 lub 16 lat zawodniczki wzięły na siebie ciężar gry w twardej, ligowej walce o punkty.
- W sześciu kolejnych meczach zdobyliście aż dziewięć punktów, więc i atmosfera w zespole była już chyba inna? - Wszyscy sądzili, że po spadku z ekstraklasy będziemy rządzić w pierwszej lidze. Ja znałam jednak realia. Przecież dotychczasowy zespół praktycznie się rozpadł i niewiele dziewcząt chciało podjąć trud walki o powrót do elity. Potrzebna nam była ciężka praca i... czas.
- Pierwsze bramki zdobyła dla was doświadczona Magdalena Frankowska, której powrót - wraz z Natalią Pisulą - przywrócił agresywność w ataku. - Obie były przewidziane do roli liderek. Nie jesteśmy jednak zespołem zawodowym, więc w czasie, gdy zaczęłyśmy przygotowania do rozgrywek, one jeszcze pracowały. Gdy sezon się rozpoczynał, ich forma była niewiadomą.
- W końcówce sezonu wyniki zwyżkowały, ale przyszła tragedia, jaką było targnięcie się na życie 19-letniej Zuzanny Gackiej, nadziei gorzowskiej piłki. Czy wcześniej nie było żadnego sygnału, że może do tego dojść? - Po czasie dowiedziałam się, że Zuza miewała takie myśli, o czym wiedziano ponoć w jej szkole i internacie, gdzie miała nawet specjalny nadzór.
- W gronie kilkunastu dziewcząt zwykle znajduje się kogoś, przed kim można otworzyć duszę... - Trudno mi powiedzieć, czy Zuza miała taką osobę. Wiem tylko, że w przeddzień wyjazdu do domu była w bardzo złym nastroju, a nawet płakała.
- Ten smutny fakt pozostawił chyba także ślad w psychice pozostałych zawodniczek? - Dla nas wszystkich to bolesny cios i niepowetowana strata. Byłyśmy przybite, nie potrafiłyśmy trenować i grać, ani nawet myśleć o piłce. Nagłe odejście osoby tak dobrze nam znanej, nie mieściło się w głowie! Ja, choć znałam ją jeszcze z czasów, gdy rozpoczynała grę w Gorzowie, też nie sądziłam, że ma tak kruchą psychikę...
- Wiosna też będzie dla was trudna, bo musicie przecież rozegrać dwa dodatkowe spotkania, odwołane po tej tragedii? - Wraz z asystującą mi Justyną Białasek próbowałyśmy znaleźć jakiś wolny termin, ale było bardzo trudno. Wierzę jednak, że dziewczęta zdołają się zmobilizować na mecze z Brdą i Spartą.
- Kiedyś w reprezentacji Polski grało nawet kilka zawodniczek Stilonu równocześnie. Dziś próżno szukać tam nazwisk gorzowianek. Dlaczego? - Gdy chodzi o młodzież, nie jest tak źle. Były przecież w kadrze Ania Marć, Ania Kulczyńska i Karolina Kufel, która doznała jednak ciężkiej kontuzji. W kadrze U-17 jest Nikole Tyc-Bobrowska, w kadrze U-16 Ania Kubik i Angelika Etenberg, więc głównie od nich zależy, czy trafią kiedyś także do pierwszej reprezentacji.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?