Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był okropny wypadek

Wiesław Zdanowicz
„Dla niektórych światło zgasło, zapłonęły znicze, czasem przez tę ciszę, tak głośno chcemy krzyczeć...” Oski, byłeś mi młodszym bratem na zawsze w mym sercu. Piłka nożna była jego życiową pasją. Grał w drużynie PG nr 3, strzelał bramki w Santosie, później wybrał grę z jedenastką klubu Schnug Chociule. Interesował się historią futbolu

W nocy z soboty na niedzielę, 10 lipca, około godziny 2.00 - 2.30, zdarzył się nieszczęśliwy - dla osieroconych przyjaciół jednocześnie koszmarny i smutny, straszny i wprost przeokropny - wypadek komunikacyjny, w którym zestaw ciężarowy marki Scania z naczepą, potrącił śmiertelnie przodem kabiny 21-letniego chłopaka, który nagle wbiegł na jezdnię drogi ekspresowej S3 w pobliżu Witosławia, jezdnię prowadzącą w kierunku Gorzowa Wlkp. - Wszystko wskazuje na to, że przebywał w miejscu, w którym nie powinien - zauważył w rozmowie z nami prokurator Krzysztof Pieniek - bo droga jest ogrodzona siatką. Nie wiadomo, co robił w tym miejscu - pytał retorycznie.

Smutna wiadomość poruszyła kolegówBardzo szybko informacja o wypadku dotarła do rówieśników śmiertelnie potrąconego nastolatka. Na Facebooku na stronie Klubu Sportowego Schnug Chociule już w niedzielę rano ukazał się post, w którym autorzy napisali: „Nasz zawodnik, Oskar Falkowski, przedwcześnie odszedł z tego świata. Wciąż nie możemy uwierzyć w to, że Oski już nigdy nie wejdzie do naszej szatni i nie wybiegnie razem z nami na murawę. Łączymy się w bólu i nadziei z rodziną Oskara, jego przyjaciółmi i znajomymi, prosimy o modlitwę za niego.

Pogrzeb Oskara odbył się w środę, 13 lipca, poprzedzony nabożeństwem żałobnym odprawionym w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. W ostatniej drodze wzięły udział setki młodych ludzi, rówieśników, sportowców, wychowanków miejscowego domu dziecka, nauczycieli i wychowawców.

Nikt nie wierzył w realność zdarzenia Pod postem od razu pojawiły się bardzo osobiste wpisy kolegów i koleżanek Oskara, np.: „To bardzo tragiczna wiadomość, nie mogę przyjąć tej wiadomości do siebie. Był dla mnie jak syn - wychowywałam go”, lub też „Straszna tragedia, wciąż nie mogę w to uwierzyć, dlaczego to ty”.

Zawsze pozostaniesz w naszych sercach - Oskar w naszej placówce był od czwartego roku życia - wspomina Marek Kozik, wychowawca domu dziecka w Świebodzinie. - Jakby nie liczyć, ponad 15 lat był naszym wychowankiem. Bardzo żywy, bardzo uśmiechnięty, koleżeński chłopak. Im starszy, tym bardziej odpowiedzialny. W sprawach grupowych można było na nim polegać.

- Wielką jego pasją była piłka nożna. Sprowadzał gadżety różnych klubów, a szczególnie swojej ukochanej Barcelony; także książki, by poszerzać swoją wiedzę na ten temat. Jako piłkarz początkowo był średni, zwykle rezerwowy. Później bardzo szybko „rósł w oczach”, stawał się wyróżniającym zawodnikiem.

- We wszystkich sprawach i kłopotach starał się znaleźć pozytywną stronę. Potrafił rozładować każdą złą atmosferę. Często mawiał: Damy radę! Miał też wiele życiowych planów. Niektóre udało mu się zrealizować, jak np. „wychodził” sobie w gminie mieszkanie, usamodzielnił się. Był człowiekiem z pozytywnym myśleniem. Nie wierzę, że mógł „pomóc” temu, co się stało!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska