Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- To był żywioł! To był horror! - mówią mieszkańcy Kargowej o wtorkowej ulewie

(kurz)
- Nie mam piwnic, więc mnie nie zalało, choć woda już na korytarz się dostawała - mówi Maria Walkowiak z ul. Kościuszki. - Gdzieś po dwóch godzinach woda zeszła z ulicy.
- Nie mam piwnic, więc mnie nie zalało, choć woda już na korytarz się dostawała - mówi Maria Walkowiak z ul. Kościuszki. - Gdzieś po dwóch godzinach woda zeszła z ulicy. fot. Krzysztof Kubasiewicz
We wtorek, kilkanaście minut po godz. 16.00, inni mówią, że przed 17.00, nad miastem oberwała się chmura, jak to się powiada. Parę ulic zostało zalanych. Przez niektóre podwórka płynęła rwąca rzeka.

- Zaczęło się może o 16.30, woda zaczęła płynąć z góry, z ul. Babimojskiej - opowiada Władysława Gajowiak z ul. Kościuszki. - Lecz tak źle nie było, mnie nie zalało.

- Ale na Piaskowej piorun uderzył w komin domu mieszkalnego - podrzuca Zbigniew Karaś.

- Nie mam piwnic, więc na szczęście nie naleciało mi, choć woda dostawała się na korytarz - uzupełnia Maria Walkowiak spod "dwójki" na ul. Kościuszki.

Na drugi dzień po ulewie, już w słońcu, miasto jest porządkowane. Ludzie zamiatają naniesiony "z góry" piasek, pojawiły się służby drogowe, a na krajówce nr 32 sprząta firma Akor z odległego Kosierza. - Tam gdzie było najwięcej piachu koparka zbierała na bieżąco jeszcze we wtorek - informuje burmistrz Janusz Kłys.

Najgorzej mieli podczas ulewy mieszkańcy Zamieścia, zwłaszcza posesji za parkiem w kierunku Wolsztyna. - U państwa Kubickich przez posesję płynęła górska rzeka - przekazuje J. Kłys, który był na miejscu. Wskazuje na wielką pomoc sąsiedzką wobec najbardziej zalanych. Od razu też opieka społeczna wzięła się za sprawdzanie szkód i ustalenie komu należy się wsparcie. - Już wypłaciliśmy pieniądze ludziom z Piaskowej, gdzie uderzył piorun - mówi Anna Wierzbińska, szefowa ośrodka pomocy społecznej. - Ponadto dwóm rodzinom z Zamieścia i jednej z ul. Więckowskiego.

- Nie mam piwnic, więc mnie nie zalało, choć woda już na korytarz się dostawała - mówi Maria Walkowiak z ul. Kościuszki. - Gdzieś po dwóch godzinach woda zeszła z ulicy.
(fot. fot. Krzysztof Kubasiewicz)

- To był horror! To był żywioł - mówią napotkani kargowianie. Od razu ktoś rzucił pomysł budowy wałów ochronnych na polach powyżej miasta (leżącego jakby w dolinie), do którego błyskawicznie spłynęły rwące strumienie. - To absurd - uważa burmistrz uznając, iż czegoś podobnego nie da się przewidzieć i stwierdzając, iż kanalizacja burzowa była drożna i się sprawdziła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska