MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To się dopiero nazywa "kreatywna księgowość"! Wyłudziła aż 104 tys. zł

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Proceder trwał kilkanaście miesięcy.
Proceder trwał kilkanaście miesięcy. Piotr Jędzura
Dorota K. przez ponad rok okradała spółdzielnię mieszkaniową w Kożuchowie. W sumie przywłaszczyła kwotę 104 tys. zł. Gdy sprawa wyszła na jaw kobieta… oddała wszystkie pieniądze.

Dorota K. pracowała jako kasjerka w Spółdzielni Mieszkaniowej ,,Odrodzenie" w Kożuchowie. W ramach swoich obowiązków, przyjmowała w okienku wpłaty dokonywane na rzecz spółdzielni. Przez wiele lat pracowała uczciwie. Jednak w pewnym momencie zdecydowała się na zabieranie do własnej kieszeni części wpłacanych przez ludzi pieniędzy. W kasie robiło się coraz większe manko, o którym nikt, oprócz oczywiście samej zainteresowanej, nie wiedział.

- Od grudnia 2009 r. do 17 stycznia 2011 r., z tych wpłat przywłaszczyła kwotę 104 tys. zł. - poinformował nas Łukasz Wojtasik, nowosolski prokurator rejonowy. - Chcąc zatuszować ten fakt, przedstawiała nieprawdziwe raporty kasowe, co do ilości gotówki wpłaconej do kasy. Kobieta po prostu zaniżała wartość tych wpłat.

Jak w praktyce wyglądał nielegalny proceder? Klient przychodząc wpłacał pieniądze i dostawał pokwitowanie. Następnie Dorota K. zapisywała odpowiednią sumę w raporcie kasowym. Jednak prawie za każdym razem suma ta nie zgadzała się o kilkadziesiąt lub kilkaset złotych. Różnica lądowała w kieszeni kasjerki. Klienci nic o ty nie wiedzieli, bo zawsze dostawali kwity z potwierdzeniem wpłaty.
Zarząd firmy też niczego się nie domyślał. Proceder trwał kilkanaście miesięcy. Aż do 17 stycznia tego roku. Wtedy w Spółdzielni ,,Odrodzenie" przeprowadzono wewnętrzną kontrolę. Szybko okazało się, że ,,nie zgadza się kasa". Podejrzenie padło właśnie na Dorotę K. Postanowiono przesłuchać kasjerkę. Kobieta niczego nie ukrywała i od razu przyznała się do winy.

- Otrzymała od nas zarzut z artykułu przywłaszczenia powierzonego mienia na kwotę 104 tys. zł. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - opowiada Ł. Wojtasik.
Kobieta przyznała się do zarzutu i nie chciała składać żadnych wyjaśnień. Powiedziała jednak jedną ważną rzecz zweryfikowaną przez prokuraturę. Stwierdziła, że oddała wszystkie pieniądze od razu, gdy tylko sprawa wyszła na jaw.

Jak się dowiedzieliśmy, Dorota K. nie pracuje już w spółdzielni. Jest teraz osobą bezrobotną.
Pomimo tego grozi jej jednak kara.

- Zaproponowaliśmy jej dwa lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na dwa lata próby oraz dozór kuratora. Szkoda została naprawiona, ale przestępstwo jednak zaistniało. Gdyby ta kwota nie została oddana zastanawialibyśmy się czy oskarżona nie powinna pójść do więzienia. Ale jeżeli ją naprawiła, to uznaliśmy, że ten gest trzeba docenić - informuje Łukasz Wojtasik.
Akta całej sprawy zostały przekazane do sądu rejonowego w Nowej Soli, tuż przed świętami, 21 kwietnia tego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska