Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To skandal! Gorzowianin dostał ze szpitala rachunki za przejazd karetką

Krzysztof Korsak 0 95 722 57 72 [email protected]
- Jak można brać ode mnie jakieś pieniądze? Przecież ja ledwo chodzę. Kilkadziesiąt lat płaciłem na ubezpieczenie, żeby teraz opłacać karetki? - denerwuje się 91-letni Edward Bartkowiak.
- Jak można brać ode mnie jakieś pieniądze? Przecież ja ledwo chodzę. Kilkadziesiąt lat płaciłem na ubezpieczenie, żeby teraz opłacać karetki? - denerwuje się 91-letni Edward Bartkowiak. fot. Kazimierz Ligocki
- Kilka miesięcy temu potrącił mnie samochód. Byłem wożony karetką. Teraz dostaję rachunki za przejazdy - denerwuje się Edward Bartkowiak. Dyrektor szpitala Andrzej Szmit obiecał zająć się sprawą i przeprosić, jeśli pacjent został obciążony niesłusznie. T

Mężczyzna mieszka sam. Na chwilę wpada do niego opiekunka. Pan Edward ma niesprawną prawą rękę, miażdżycę, anemię, reumatyzm, prostatę... - Do tego usunęli mi tarczycę, woreczek i tu też coś wycięli - pokazuje na lewy bok. Sam siebie nazywa brutalnie półtrupem. W czasie naszej wizyty ubrany jest w bamboszki do połowy łydki, kalesony i za długi sweterek. Kilka lat temu zmarła mu żona. - Wyszła na balkon powiesić pranie, strzelił piorun i dostała udaru - wspomina. Jego jedyne dziecko, córka, mieszka w Stanach Zjednoczonych. Bracia umarli, a siostra jest jeszcze starsza od niego i sama ledwo sobie radzi.

- Kilka miesięcy temu potrącił mnie samochód. To było na osiedlu Słonecznym. Leżałem około godziny na ulicy. Ból był niesamowity. Kierowca nawet się nie zatrzymał - opowiada i dodaje, że nikogo nie było wtedy w pobliżu. - Z czasem zbiegła się grupka dzieciaków. Podeszło także dwóch mężczyzn, którzy zaczęli mnie masować. Niby chcieli mi pomóc, a ukradli 400 zł - tłumaczy.

W końcu ktoś wezwał pogotowie. - Najpierw zawieźli mnie do szpitala przy ul. Dekerta, później do drugiego przy ul. Walczaka. Byłem na przemian ledwo przytomny albo nieprzytomny. Ból nie do zniesienia, coś okropnego. Z tego cierpienia cały byłem, za przeproszeniem, posikany i pobrudzony. Po leczeniu też odwieźli mnie do domu - opowiada.

Po kilkunastu dniach dostał rachunek ze szpitala. - Za przejazdy karetką - tłumaczy. Pokazuje nam cztery rachunki na kwoty od 15 do ponad 30 zł. Faktycznie ze szpitala, ale nie jest napisane, za co. Jest tym oburzony. Uważa, że to na pewno za przejazdy karetką. - Bo niby za co? - pyta. - Pokupowali piękne karetki, każda pewnie po 150 tys. zł i zrobili sobie z nich taksówki. Jak można brać ode mnie jakieś pieniądze? Przecież ja ledwo chodzę. Kilkadziesiąt lat płaciłem na ubezpieczenie zdrowotne, żeby teraz opłacać przejazd karetką? - złości się 91-latek.

To nie jedyny taki przypadek. O podobnej sytuacji opowiedział nam inny mieszkaniec Gorzowa (zastrzegł dane do wiadomości redakcji). Dostał rachunek "za przewozy karetką" jego matki. Oburzony nie zapłacił i do dziś nikt od niego tych pieniędzy nie wyegzekwował.

Wczoraj rozmawialiśmy z Andrzejem Szmitem, dyrektorem szpitala wojewódzkiego i jednocześnie pogotowia ratunkowego. - Szpital pobiera opłaty za transport, kiedy pacjentowi nie należy się on bezpłatnie. Pogotowie nie może pobierać żadnych opłat, chyba że pacjent jest pijany - mówi Szmit. Dodaje, że pod koniec grudnia szpital wprowadził nowe zarządzenie w sprawie stawek za przejazdy.

Jeśli pacjent nie może ruszać się samodzielnie, to jedzie za darmo (chyba, że karetka musi jechać ponad 15 km, wtedy pobierana jest opłata 2,9 zł za każdy kolejny kilometr). Jeśli pacjent jest sprawny, to płaci 2,9 zł za każdy kilometr od szpitala. A jak lekarz stwierdzi, że pacjent jest częściowo sprawny, a częściowo nie, płaci 60 proc. z 2,9 zł za km. - W każdym wypadku pacjent płaci tylko za przejazd ze szpitala do domu! Kiedy jest przewożony ze szpitala do szpitala np. na zabiegi, nie ponosi żadnych opłat - podkreśla Marian
Tomkiewicz, kierownik sekcji administracyjno-gospodarczej w gorzowskim szpitalu. Dodaje, że pacjent z wyprzedzeniem jest informowany o opłacie i wysokości stawki, a także musi wypełnić stosowny druk, nie powinien więc być zaskoczony opłatami.

Zapytaliśmy dyrektora Szmita o sprawę Edwarda Bartkowiaka, ale wczoraj nie był w stanie tego sprawdzić. Obiecał, że zrobi to dziś i nam odpowie. - Jeśli pacjentowi wystawiono rachunek nielegalnie, to jest wina szpitala. Pacjent nie będzie musiał płacić i oczywiście bardzo mocno go za kłopoty przeprosimy - zapowiada Szmit.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska