Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tour de Pologne wrócił do Karpacza. Henryk Charucki: Cieszę się, bo ten wyścig to perełka

Jakub Guder
Jakub Guder
JG
Tour de Pologne we wtorek - etapem ze Strzelina przez Sobótkę do Opola - opuścił Dolny Śląsk. Narodowy wyścig po 16 latach wrócił do Karpacza i na Orlinek, który stał się już kultowym wzniesieniem dla kolarzy w Polsce. W 2003 roku czasówkę wygrał tam słynny Hiszpan Alberto Contador, późniejszy triumfator Tour de France. Teraz najszybszy okazał się Słoweniec Matej Mohorić, który koszulkę przed środowym (piątym) etapem wciąż zakłada żółtą koszulkę lidera.

Gdy kilkanaście lat temu Tour de Pologne jechał przez Karpacz, peleton zazwyczaj kilka razy musiał pokonać Orlinek. Czesław Lang planował bowiem etap tak, że kolarze przejeżdżali przez całe miasto kilkukrotnie pokonując kolejne pętle. Grupa za każdym razem topniała, aż przychodziło do finiszu. Teraz droga wyścigu została poprowadzona inaczej. Nie było pętli w mieście, zawodnicy jechali wokół Zbiornika Sosnówka i dopiero potem wpadali do Karpacza. Na "starą" trasę wjeżdżali przy rondzie na Białym Jarze, gdzie do mety mieli do pokonania ostrą wspinaczkę liczącą trochę ponad kilometr.

- Bardzo trudna trasa. Czesiek mnie zaskoczył, bo ja nigdy tędy nie jechałem. Było bardzo sztywno, moment oddechu i jeszcze raz. Trasa była bardzo selektywna. Te ostatnie trzy kilometry były o tyle ciężkie, że tam, gdzie zaatakował Majka, poszedł gaz, a potem zaciągnęli powietrza koło ronda (przy Białym Jarze - przyp. JG) i mieli jeszcze 1300 metrów pod górę. Widać było, że finiszują na kolanach. Ostatnie 300 metrów (pod Orlinek) pokonali na długu tlenowym - mówił na mecie Henryk Charucki, zwycięzca Tour de Pologne z 1979 roku.

Charucki w tym roku jedzie razem z peletonem, a dokładniej z dziennikarzami Polskiego Radia Jedynki, dla których jest merytorycznym wsparciem.
- Przejechałem Tour de Pologne wiele razy, ale pierwszy raz jestem w takiej roli. Najwięcej to jeździłem z Cześkiem Langiem, ale mówię do niego, żeby wziął kogoś młodego i wziął Łukasza Bodnara. Myślę, że jest zadowolony, bo to kumaty człowiek - uśmiecha się Charucki. Kumaty, a do tego Dolnoślązak z Chrząstawy Małej. Kolarskie buty na kołku zawiesił już kilka lat temu, a teraz zajmuje się... ogrodami. To biznes, który założył jeszcze jego świętej pamięci ojciec. - Okazało się, że jego tata prowadził skrzętne notatki, strona po stronie i teraz Łukasz z tego korzysta - opowiada Charucki. Dodajmy, że młodszy z braci Bodnarów - Maciej (rocznik 1985) - wciąż się ścina w peletonie.

Wracając do tegorocznej edycji Tour de Pologne - po etapie w Karpaczu najlepszy z Polaków Michał Kwiatkowski tracił do Mohoricia cztery sekundy.
- Cztery sekundy to nie jest dużo. Michał jest w stanie odrobić to w jeździe na czas. Może to zrobić w Katowicach, ale tu będą jeszcze przetasowania. Etap w Karpaczu nie rozstrzygnął touru, ale pokazał nam faworytów. Stawiałbym na Almeidę, bo widać, że ma niezłą nogę. Nie przekreślałbym Rafała i Michała. Jest Mohorić. To czwórka która potencjalnie może wygrać ten wyścig - analizował w Karpaczu Henryk Charucki.

Jego słowa następnego dnia znalazły potwierdzenie. W poniedziałek kolejny górski etap z metą w Dusznikach wygrał Majka. Drugi był Mohorić, trzeci Kwiatkowski. W tej samej grupie finiszował Joao Almeida i to ta czwórka przed środowym etapem Pszczyna - Bielsko-Biała była na czele klasyfikacji generalnej. Przypomnijmy, że czasówka ulicami Katowic (16,6 km) zaplanowana jest na czwartek.

Radości z tego, że narodowy tour wrócił na Dolny Śląsk nie krył Charucki.
- Oczywiście cieszę się, że wyścig wrócił na Dolny Śląsk, bo przecież tu mieszkam. Tour de Pologne to perełka i to globalnie. Jest lepiej zorganizowany niż Tour de France i mówią to też zagraniczni kolarze. Są świetne hotele, fajnie zabezpieczona trasa. Wszystko uporządkowane. Każdy robi swoje. Nie mamy się czego wstydzić. To narodowy wyścig, duma Polski. Może nasze kolarstwo nie jest dziś najmocniejsze, ale mamy ten wyścig - cieszy się były kolarz m.in. Dolmelu Wrocław.

A czy dzisiejsze kolarstwo to już inny sport niż 40-50 lat temu?
- Jeśli chodzi o zawodników, to jest dużo podobieństw. Kolarze dziś nie jeżdżą szybciej po górach niż my. Mają za to lepszy sprzęt. Cała oprawa, sprzęt, stroje, odżywianie - to oczywiście jest lepsze. Zwycięstwa są cenne w każdym czasie - celnie zauważył Charucki.

Tour de Pologne Amatorów

Karpacz na Tour de Pologne to w tym roku nie tylko główny wyścig. W Tour de Pologne Amatorów wystartowało ponad 2000 tys. uczestników. Zresztą już od rana na ulicach miasta położonego u stóp Śnieżki było pełno kolarzy. Zawodnicy-amatorzy mieli do pokonania 83 km - startowali spod Hotelu Gołębiewski, potem cztery razy pokonywali pętlę przez Sosnówkę, a finiszowali na Orlinku. Wśród panów wygrał Adam Adamkiewicz, wśród Pań... Maja Włoszczowska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska MTB.

- Wyścig dla amatorów ma swoją tradycję. Dodatkowo Czesław Lang zrobił tu Memoriał Ryszarda Szukrowskiego. Trzeba mu za to podziękować, bo Ryszard też organizował takie imprezy. Zainteresowanie kolarstwem było widać w Karpaczu już od rana. Jest boom jeśli chodzi o kolarstwo amatorskie. Mnóstwo ludzi jeździ na rowerach i bardzo dobrze, bo przynajmniej nie będą liczyć na doktorów i służbę zdrowia, która bywa niewydolna - śmiał się Charucki, który wciąż sam się ściga. - Ale startuję tylko wyścigach Via Dolny Śląsk, które są organizowane podobnie jak Tour de Pologne, chociaż na mniejszą skalę - zaznaczył.

Nasz Patronat

Mariusz Jędra, olimpijczyk, były prezes PZPC

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tour de Pologne wrócił do Karpacza. Henryk Charucki: Cieszę się, bo ten wyścig to perełka - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska