Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trasa S3 wciąż na papierze

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
O ,,trójce’’ od Nowej Soli do Legnicy i dalej granicy z Czechami, dziś trudno nawet marzyć (Fot. Paweł Kozłowski)
O ,,trójce’’ od Nowej Soli do Legnicy i dalej granicy z Czechami, dziś trudno nawet marzyć (Fot. Paweł Kozłowski)
Jak długo już trwa batalia o budowę drogi S3? Czy dzisiejsze obietnice mają pokrycie w rzeczywistości? Kiedy tak ważny szlak, będzie gotowy? W 2013, a może znacznie później? Próbujemy odpowiedzieć na te pytania.

WCZORAJ. Zabiegi o budowę S3 to już długa historia. A zaczęło się w sierpniu 2005 roku, kiedy to w czasie przypadkowej wizyty u ówczesnego marszałka Andrzeja Bocheńskiego, nasz dziennikarz zauważył leżące na biurku opracowanie, wykonane na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury. Wynikało z niego jednoznacznie, że S3 pobiegnie od Szczecina do Gorzowa, a później skręci do Poznania i dalej przez Wrocław dotrze do granicy z Czechami. Samo ministerstwo długo wypierało się, że to ono zleciło taki projekt, ale podpisy pod dokumentami nie pozostawiały złudzeń. Ważne, że kilka tygodni później słowami jednego z wiceministrów zapewniono, że opracowanie trafi na półki. Dlaczego je zlecono? Na to pytanie prawie rok później, bo w maju 2006 roku odpowiedział europoseł Bogusław Liberadzki: – W Warszawie od dawna sabotuje się budowę S3 przez Zieloną Górę. Pilnujcie tej sprawy, bo inaczej trasa przejdzie wam koło nosa.

Zarówno wspomniane dokumenty, jak też ponad trzyletnie późniejsze korowody z wykonaniem i przesłaniem dokumentacji na lubuski odcinek S3 do Brukseli, potwierdzają tę opinię. W Warszawie robiono wszystko, by S3 zbudowano jak najpóźniej. Zresztą winne są też ówczesne władze samorządowe. Jeszcze w grudniu 2005 roku wicemarszałek Edward Fedko, pytany przez nas, gdzie jest dokumentacja na trójkę, odpowiedział, że nie wie: - To nie moje kompetencje, tylko ministerstw.

Niewiele nam pomógł premier z Gorzowa, czyli Kazimierz Marcinkiewicz. Kiedy w maju 2006 roku przy okazji wizyty w Lubuskiem, zapytaliśmy premiera o losy S3, ten nawet nie raczył odpowiedzieć, a pytanie przekazał ówczesnemu dyrektorowi zielonogórskiego oddziału GDDKiA Robertowi Mikołajewskiemu. Zresztą Marcinkiewicz nie pomógł także przy budowie A2. Na tym samym spotkaniu zagroził, że rząd odbierze spółce Autostrady Wielkopolskie koncesję na budowę A2. Ta inwestycja też jest spóźniona o kilka lat i o wiele droższa niż mogłaby być, gdyby wykonano ją w terminie.

Ale wróćmy do S3. W Lubuskiem urzędnicy nie potrafili sobie dać rady z dokumentami, a Zachodniopomorskie sprawnie przygotowało się do budowy i budowa 82 km ze Szczecina do Gorzowa ruszyła z kopyta. I pewnie zakończyłaby się już w 2010 roku, a nie rok później, gdyby nie problemy z realizacją przepisów związanymi ze ochroną środowiska - obszary Natura 2000.

Lubuska S3 utknęła właśnie na tym. Wcześniejsze opracowania z zakresu oddziaływania drogi na ochronę środowiska trzeba było wyrzucić do kosza i zrobić nowe. A Fundusz Spójności, dzięki któremu wybudowano ,,pomorski’’ odcinek S3 topniał i dziś pieniędzy brakuje.

DZIŚ. Trwa budowa S3 od Międzyrzecza do Sulechowa. Wykonawcy pędzą z robotą, więc wiosną 2013 roku odcinek prawie 43 km będzie gotowy. Problem w tym, że ten fragment niewiele pomoże np. tirom jadącym z południa Polski do Szczecina. Aby droga stała korytarzem transportowym, musi być kompletna. Tymczasem teraz zagrożony jest odcinek z Międzyrzecza do Gorzowa. Pisaliśmy już w styczniu 2009 roku. Ujawniliśmy, że rząd Donalda Tuska zamierza zaoszczędzić na inwestycjach 17 mld zł, a więc lubuski odcinek S3 może paść ofiarą tych oszczędności. I wtedy to pytani przez nas posłowie Marek Ast, Jerzy Materna, Witold Pahl i senator Henryk Woźniak zgodnym chórem obiecali, że będą pilnować, by S3 jednak powstała. Poseł Pahl zapewniał: - S3 nie jest zagrożona. Sprawdziłem, będzie budowana na 300 procent.

Tymczasem jesienią 2010 roku okazało się, że wypadła z projektu budowy dróg. Czy tam się jednak znajdzie? Tak, jeśli skutek odniosą zabiegi naszych parlamentarzystów. Działa już w tej sprawie Bożenna Bukiewicz, która jako poseł rządzącej PO ma największe wpływy. Uaktywnili się inni lubuscy politycy: Józef Zych, Jerzy Materna czy Bogusław Wontor. A także dwie rządzące w Lubuskiem kobiety: Helena Hatka i Elżbieta Polak. Zawiodła nas jedynie minister Jolanta Fedak, która na nasze pytanie, czy będzie głosowała za budową odcinaka S3 od Gorzowa do Międzyrzecza, odpowiedziała wprost, że nie. Nie, bo w budżecie brakuje na wspomnianą inwestycję pieniędzy, a państwo nie może się dalej zadłużać.

JUTRO. Z informacji, które uzyskaliśmy w Ministerstwie Infrastruktury wynika, że jeszcze w lutym wniosek o przesunięcie około 4,7 miliarda zł z inwestycji kolejowych na drogowe, trafi do Komisji Europejskiej. Do Brukseli pojadą też przedstawiciele rządu. Europoseł Liberadzki powiedział nam, że jeśli polski rząd dobrze uzasadni wspomniany wniosek, to komisja pewnie zgodzi się na przesunięcie pieniędzy. Jeśli tak się stanie, to wspomniane miliardy trafią na odcinek S3 z Gorzowa do Międzyrzecza oraz fragmenty S7 i S17. A także być może S5, bo Poznań i Wrocław mocno zabiegają o przyspieszenie budowy tej drogi.

Zabrane kolejarzom 4,7 miliardy zł to jednak zbyt mało pieniędzy, aby wystarczyło ich na budowę pozostałych części S3 - drugich jezdni obwodnicy Gorzowa, Międzyrzecza i od Sulechowa do Nowej Soli. O ,,trójce’’ od Nowej Soli do Legnicy i dalej granicy z Czechami, dziś trudno nawet marzyć. Chociaż tylko taka droga będzie miała decydujący wpływ na rozwój regionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska