Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trenera zatrudnię

Rafał Darżynkiewicz
Żużlowe szkiełko

Podobno na bezrybiu i rak ryba, więc zimą rozgrzewał nas Hans Andersen. Ani to mistrz świata, ani mistrz ligowej skuteczności, a mówili o nim przez miesiąc. Mówili i pisali wszędzie. Duńczyk, po którym nie płakali we Wrocławiu, podobno nie płaczą także w Toruniu, złożył podpis w Gdańsku. Takim to sposobem już przed tygodniem, czyli u progu stycznia, zamknięto żużlowe okno transferowe. Szybko, bardzo szybko.

Papierowe składy już znamy. Niektórzy jeszcze zapowiadają jakieś kosmetyczne zmiany, ale chyba pod numerem 8 lub jak kto woli 16. Jedno jest pewne Ekstraliga zapowiada nam się palce lizać. Tak wyrównanych składów nie było od dawna. I nie zrobił tego wymarzony przez jednych KSM, nie dokonały tego także ograniczenia klubowych budżetów. Samo życie tak uczyniło, choć pewnie znawcy gospodarki uzasadnią to zasadą popytu i podaży, dorzucając być może jeszcze kwestię pieniądza krążącego w klubowych budżetach. Na papierze wygląda to ciekawie, oby na torach było równie interesująco.
Jedynym zespołem, który jawi się jako faworyt jest Unia Leszno. Utrzymali stan posiadania, a przecież jechali w finale przegrywając nieznacznie. Kandydat na mistrza. Bez dwóch zdań szanse największe. W leszczyńskim klubie bronią się przed taką opinią. Nie chcą być faworytem. Nie pasuje im ta rola. Presja od pierwszej do ostatniej kolejki zawsze jest złym doradcą. Mistrzostwo w Lesznie to nie pierwszyzna, a drużyna nie kupiona za grube miliony, więc z tym zadaniem ludzie Czesława Czernickiego sobie poradzą. Unia nie musi, ale na pewno chce.

Nie każdy trener ma taki komfort. W Zielonej Górze głównodowodzącego brak. Bliski przeprowadzki był Piotr Żyto. Były wicenarodowy postanowił pozostać jednak pod Jasną Górą. Pewnie facet chce odpocząć. Nie od żużla, a od presji wyniku. O innych kandydatach nic nie słychać. Zresztą z trenerami, choć może bardziej menedżerami, to w naszym kraju cieniutko, oj cieniutko. Kandydatów niewielu. Paru byłych żużlowców wzięło się za tę profesję, ale efekty mizerne. Może mija czas trenerów pierwszej drużyny? Może warto mieć tylko fachmana od wychowania młodzieży i zdolnego toromistrza. Mecz to gra strategiczna. Ważna jest znajomość regulaminu, czytania taktycznych zagrań przeciwnika i umiejętność przewidywania. Dodatkowo trzeba mieć posłuch u zawodników i zaufanie prezesa. Tylko tyle i aż tyle. Gdzie takiego znaleźć?

Wiem gdzie można spotkać żużlowców. Tym za ściganiem ckni się niemal tak samo jak kibicom. Niby cały rok na walizkach. Raz Polska, potem Anglia, Szwecja czy jakieś inne kraje. Wystarczyły dwa miesiące, a oni hyc na motocykle i dalej do ścigania. W Opolu wydarzenie. Komplet publiczności i świetna zabawa podczas Gali Lodowej. Pomysł podchwycił Rafał Dobrucki. Skrzyknął paru kolegów i w Lesznie zawarczały motocykle. Pojeździli dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Publiczność była wniebowzięta. Teraz do zabawy na lodzie szykuje się Toruń, a za dwa tygodnie prawdziwe ściganie w Sanoku. Dzień za dniem i jakoś do tej żużlowej wiosny dojedziemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska