Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzciel: Szparagi to nie biznes

Dariusz Brożek
Zdaniem Marka Krzyśkowa, zielone szparagi są smaczniejsze i zdrowsze od białych, ale nie ma na nie chętnych
Zdaniem Marka Krzyśkowa, zielone szparagi są smaczniejsze i zdrowsze od białych, ale nie ma na nie chętnych fot. Dariusz Brożek
Dobiegają końca szparagowe żniwa. Zbiory są niezłe, ale plantatorzy załamują ręce, bo ceny lecą i nie ma ludzi do pracy.

Na plantacjach w okolicach Świdwowca i Jasieńca pracownicy wycinają dziennie około 150 kg szparagów z hektara. Sezon trwa sześć tygodni, zatem plony wyniosą około 6 ton. To bardzo dobry wynik, ale plantatorom wcale to nie poprawia humoru. - Co z tego, że zbiory są niezłe, skoro plonów nie można sprzedać za godziwą cenę. Ani nawet zebrać - załamuje ręce Marek Krzyśków.

Likwidują uprawy

Żniwa jeszcze trwają, ale zaraz po ich rozpoczęciu większość plantatorów zaorała część upraw. Dlaczego? - Bo nie ma chętnych do roboty, a rosnące w wałach białe szparagi trzeba wycinać dwa razy dziennie - mówi Rafał Mainka z Jasieńca pod Trzcielem.
Za kilogram zebranych szparagów producenci płacą robotnikom 1,2 zł. W sezonie można więc zarobić do 3 tys. zł, czyli około 2 tys. miesięcznie. - Ale to ciężka robota. Trzeba mieć zdrowy kręgosłup oraz być odpornym na meszki, komary i słońce - zaznacza Mirosława Kałżyńska.
Trójkąt między Trzcielem, Bolewicami i Nowym Tomyślem to szparagowe zagłębie. Wielu plantatorów myśli jednak o zmniejszeniu powierzchni upraw, a nawet ich całkowitej likwidacji. - Bo produkcja staje się coraz mniej opłacalna. W ciągu kilku ostatnich lat nasze koszty wzrosły prawie o połowę, a ceny tych warzyw spadają. Kilka lat temu za kilogram brałem nawet po trzy euro, a teraz za najlepsze biorę dwa razy mniej - mówi prezes Polskiego Związku Producentów Szparaga Andrzej Mainka, który podobnie jak M. Krzyśków uprawia szparagi w okolicach Trzciela.

Kokosów nie będzie

Część plantatorów uprawia też zielone szparagi. Są bardzo popularne we Włoszech czy Francji, ale Niemcy gustują w białych. A i nasze gospodynie niezbyt chętnie je kupują, dlatego producenci przysłowiowych kokosów na nich nie zarobią.
Około 90 proc. szparagów zebranych na lubusko-wielkopolskim pograniczu eksportowanych jest do Niemiec. Dlatego ceny i podaż dyktują kulinarne upodobania naszych zachodnich sąsiadów. - Kilka lat temu na bazar w Słubicach woziłem po 700 kg dziennie, a teraz biorę najwyżej 250. Bo szparagi nie schodzą. Na bazarze można je kupić nawet za 40 centów - mówi pan Krzysztof.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska