Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu miało być ich miejsce

Stefan Cieśla 0 95 722 57 72 [email protected]
- Uważam, że market nie potrzebuje tak dużego parkingu, bo nawet w dzień jest na nim pusto. A oni nas jeszcze straszą regulaminem - pokazuje pani Beata.
- Uważam, że market nie potrzebuje tak dużego parkingu, bo nawet w dzień jest na nim pusto. A oni nas jeszcze straszą regulaminem - pokazuje pani Beata. fot. Krzysztof Tomicz
- Przed blokiem miał być chodnik, trawnik i parking dla nas. Ale developer postawił wielki market, który zajął nasz teren, zabrał dla klientów prawie połowę parkingu i jeszcze nas straszy karami za zajmowanie jego miejsc - żalą się właściciele mieszkań z ul. Legionów Polskich.

Swoje wymarzone mieszkania, które spłacać będą do końca życia, kupili w Budnexie. - Przed podpisaniem umowy przedwstępnej developer pokazał nam plan sytuacyjny osiedla. Żadnego marketu na nim nie było. Nie stać nas było na wykup miejsca w garażu, mieliśmy korzystać z parkingu przed blokiem. Ale w styczniu tego roku przy podpisaniu aktu notarialnego okazało się, że pod oknami będzie market Agap, który miał też swój parking. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy się na to zgodzić - opowiada pani Beata spod ósemki.

Z pozycji silniejszego

Właścicieli mieszkań jest ok. 250 i tworzą wspólnotę, której udziałowcem jest też developer. Gdy właściciele dopiero się wprowadzali, należała do niego większość udziałów i mógł podejmować uchwały jakie chciał. - Więc poukładał we wspólnocie prawa i obowiązki jak mu pasowało. Wykorzystując dominującą pozycję Budnex zawarł umowę z Agapem o przekazaniu mu miejsc parkingowych. Zrobił tak już po podpisaniu przez nas umów przedwstępnych kupna mieszkań, kiedy bez naszej zgody zmienił projekt i zbudował market, który musiał przecież mieć parking - mówi pan Andrzej spod ósemki. Uważa, że Budnex nie powinien dokonywać żadnych czynności prawnych w imieniu wspólnoty i do czasu zakończenia sprzedaży mieszkań zachować neutralność. - Tylko wspólnota, czyli wszyscy właściciele, mogą decydować o przeznaczeniu należącego do niej terenu. A teraz jest tak, że ktoś prowadzi na naszym terenie parking i jeszcze pobiera za to opłaty - dodaje.

Robią zdjęcia, spisują rejestrację

Agap zabrał prawie połowę z 60 miejsc na parkingu przed blokiem. Wywiesił regulamin dla swoich klientów, z ostrzeżeniem lokatorów, że też będą płacić jeśli zajmą jego miejsca. Godzina postoju kosztuje 5 zł. - Gdy wracam wieczorem muszę stawiać auto gdzie się da. Wszyscy tak robią, parkują w błocie, na płytach betonowych, gdzie tylko znajdą skrawek terenu, bo miejsc postojowych brakuje.

Nocą parking marketu jest pusty, ale nie parkuję na nim, bo nie chcę awantur. Sąsiadka mi powiedziała, że robią zdjęcia, spisują rejestrację i potem mogą być konsekwencje - mówi pani Beata spod ósemki. Pani Paulina spod dziesiątki nie ma takich oporów. - Wracam późno z pracy i wtedy miejsce jest tylko na parkingu Agapu. Codziennie rano znajduję za wycieraczką wezwanie do zapłaty, ale nic sobie z tego nie robię. Inni chodzą do sklepu i się wykłócają. To bez sensu, bo przecież pracownicy marketu nic z tym nie mają wspólnego - mówi.

Będzie gdzie parkować

Krzysztof Nuckowski, prezes Budnexu, zna pretensje lokatorów i zapewnia, że spróbuje znaleźć rozwiązanie. - Rozmawiałem już z prezesem Agapu i uzgodniłem że od 19.00 wieczorem do 7.00 rano parking przed marketem będzie dostępny dla lokatorów za darmo. Miejsc postojowych na osiedlu jest tyle, ile mieszkań, czyli zasada ,,jedno miejsce na jedno mieszkanie" jest zachowana, zgodnie z pozwoleniem na budowę. Problem wziął się stąd, że nie sprzedaliśmy jeszcze ok. 120 miejsc w garażach i hali parkingowej pod marketem.

Wliczaliśmy te miejsca do ogólnego bilansu, teraz ich brakuje, bo ludzie parkują jednak pod chmurką - mówi prezes. Nie chce pertraktować z Agapem, aby zabrać lub zmniejszyć mu parking, bo jak twierdzi, to byłoby trudne. - Polecę zarządcy osiedla, aby zaczął wynajmować garaże i miejsca w hali parkingowej. Trudno, wtedy wcale ich nie sprzedam, ale nie widzę innego wyjścia - zapowiada Nuckowski.

Wspólnota może dużo

Właściciele mieszkań wiedzą, że najlepszym sposobem rozwiązywania takich konfliktowych sytuacji na osiedlu i innych problemów, jak np. urządzenia placu zabaw, jest działanie poprzez wspólnotę. Trzeba się tylko zebrać i większością głosów właścicieli przegłosować swoje porządki. - Możemy np. uchwalić, że parking marketu będzie mniejszy - proponuje pani Paulina. Ale na razie taka osiedlowa demokracja trudna jest do zrealizowania. - Przecież to jest 250 mieszkań we wspólnocie. Nie znamy się jeszcze, ludzie są zagonieni, nie mają czasu na kontakty. Ja znam tylko sąsiadkę z góry i sąsiada z dołu - mówi pani Beata.

Zgodnie z przepisami, najbliższe zebranie wspólnoty powinno się odbyć do końca marca przyszłego roku. Ale wystarczy wniosek 10 proc. udziałowców, aby zarząd wspólnoty zwołał nadzwyczajne zebranie. - Spróbujemy coś takiego zorganizować - zapowiada pan Andrzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska