Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu nic się nie dzieje i pewnie nic się nie zmieni

Anna Rimke 0 95 722 57 72 [email protected]
- Tylko te zwierzaki mi zostały. Bo do sąsiadów też daleko - mówi Marzena Salomon, która całymi dniami siedzi sama, bo rodzina spędza dzień w Gorzowie a we wsi nie ma co robić.
- Tylko te zwierzaki mi zostały. Bo do sąsiadów też daleko - mówi Marzena Salomon, która całymi dniami siedzi sama, bo rodzina spędza dzień w Gorzowie a we wsi nie ma co robić. fot. Aleksander Majdański
"Chyba jesteśmy najbiedniejszą i najbrzydszą wsią w gminie. Niczego nie można się doprosić. Nie ma w Kozinie sklepu. Świetlica wiejska nie ma zamontowanych drzwi i okien mimo, że są kupione. Bo nie ma kto ich wstawić... - pisze w liście do naszej redakcji mieszkanka Kozina (nazwisko znane redakcji).

Czytamy w nim również: ostatnio drogowcy zaczęli wydobywać u nas piach pod budowę trasy S3. Kopią na działce sołtysa. Sprzedał im też drugą działkę, na której jest boisko dla dzieci... Zapraszam do Kozina, zobaczcie na własne oczy jak tu jest". Pojechaliśmy.

Ludzie się przyzwyczaili

Najprościej dojechać tam drogą na Szczecin i 30 km za Gorzowem skręcić na Staw. Po kilku kilometrach jazdy wąskim asfaltem przez las dojeżdża się do kapliczki, a tuż za nią jest strzałka w lewo: "Kozin 1-50". Tyle jest tu numerów. Zabudowania oddalone od siebie nawet o kilkaset metrów. Stodoły i chlewiki podupadają. - Teraz raczej ludzie pracują w mieście - mówi Halina Błaszczuk (w Kozinie od urodzenia). I nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. - Choć ciężko jest. Do lekarza czy na zakupy trzeba jeździć do miasta - opowiada.

Do Myśliborza jest 12 km, do Gorzowa dwa razy dalej, na dodatek kursuje tylko jeden autobus dziennie. A i na przystanek trzeba iść pieszo kilka kilometrów przez las do Stawu. Tak samo po chleb, bo we wsi sklepu nie ma. Szkoły ani remizy też. Jest świetlica. - I nawet dzień kobiet i dzień dziecka są tam organizowane - zaznacza Janina Podlipna (mieszka w Kozinie już ponad 40). Na wakacje dzieci w świetlicy miały półkolonie. - Ale łazienki nie ma. Jak była tam stypa, ludzie biegali za potrzebą pod krzaczek - wytyka młoda kobieta.

Wszystkich denerwuje droga wzdłuż wsi. - Jak była gruntowa, chyba było mniej dziur niż teraz. Niby utwardzili ją kilka lat temu, ale zaraz zaczęła się sypać - opowiada Marzena Salomon.

Nic się nie zmieni

Sołtys Eugeniusz Leśniewski, od niedawna również przewodniczący rady gminy w Lubiszynie, mówi, że w przyszłym roku będzie kładziony asfalt na drodze do Stawu. Są też pieniądze na nowe okna do świetlicy, wstawienie drzwi i odmalowanie ścian. - Łazienki tam nie ma gdzie zrobić. Świetlica ma zaledwie 50 mkw., a działka wokół należy do sąsiada. Więc nawet szamba nie byłoby gdzie wykopać - tłumaczy sołtys. A co do boiska na jego ziemi, które ma być zlikwidowane, bo sołtys sprzedał tę ziemię pod wydobycie żwiru? - Bramki przestawię w inne miejsce i dzieci znów będą miały gdzie grać - odpowiada.

Tylko z główną drogą nie będzie lepiej. Jest utwardzona rumoszą (czyli zerwanym gdzie indziej asfaltem) i to nie jest trwały materiał. - Dziury będziemy łatać. Ale na położenie nowego asfaltu nie ma na razie szans. Bo to zbyt droga inwestycja - sołtys rozkłada ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska