W okręgu obejmującym gminy Iłowa, Wymiarki i Gozdnica wybierano trzech radnych powiatu żagańskiego. Drugi wynik miał Paweł Lichtański wyprzedzony tylko przez obecnego starostę Krzysztofa Jarosza. Lichtański do rady jednak nie wszedł, bo musiał ustąpić miejsca Janowi Babiarzowi ze "zblokowanej" listy lewicy i PSL. - To przykre, gdy człowiek ma o 150 głosów więcej, a i tak przegrywa wybory - mówił wtedy Lichtański.
"Małżeństwo z rozsądku"
Tak nazywano żagańską koalicję PiS z PO oraz ugrupowaniami Nasze Miasto - Nasz Powiat i Niezależni. Dzięki temu mariażowi starostą został Jerzy Bielawski, a etatowym członkiem zarządu jego prawa ręka w powiatowym PiS - Marek Janas. Kilkanaście miesięcy rządów opierało się atakom Lewicy i Ludowców, choć ci próbowali m. in. odwołać szefa rady Bronisława Martynowicza, a potem samego starostę. Wreszcie im się udało.
- Burmistrza czy wójta odwołać trudno, dopiero grubsza afera może doprowadzić do referendum. Starostwie zmieniają się częściej, bo tu decydują radni - komentuje starosta żarski Marek Cieślak, jednocześnie szef konwentu lubuskich starostów. Jak zaznacza, nie zawsze opozycja ma polityczny charakter. - Czasami opozycjoniści reprezentują samych siebie. Tak jak u nas - tłumaczy Cieślak, który ma teraz w radzie większość. - 14-15 głosów na 23 daje komfort pracy - mówi.
Komfort rządzenia
Jeszcze większy komfort ma w Żaganiu starosta Jarosz. Tu tylko dwie, trzy osoby z PiS-u sprzeciwiają się koalicji, a radnych jest 21. - To nie tylko zasługa nowej koalicji. Moim zdaniem dzieje się tak dlatego, że staramy się rozmawiać, przekonywać ludzi z rady i środowiska powiatowe, że podejmujemy słuszne, choć nie zawsze popularne decyzje. Tak jak w przypadku likwidacji szpitala i przekazaniu usług wojskowej lecznicy z Żar - tłumaczy.
Zgodnie z zamierzeniami twórców powiatów starostwa powinny koordynować współpracę gmin na swoim terenie. Różnie z tym bywa. Przez długi czas toczyła się np. cicha wojna między powiatem gorzowskim i największym z nim mieście - Kostrzynem.
Kto kogo potrzebuje
Powiat nieraz wyciągał do miasta rękę, chcąc rozwiązać swoje problemy. Kostrzynianom nie podobało się, że muszą dopłacać do powiatowych inwestycji, bo inaczej mogłyby one nie zostać zrealizowane. Przykładem jest szkoła ponadgimnazjalna, której budowa rozpoczęła się 10 lat temu. Zasługą obecnego starosty Józefa Kruczkowskiego jest to, że pozyskano pieniądze na dokończenie inwestycji, chociaż koszty w dużej mierze spadły na miasto.
- Dokładamy na szkołę ponad 9 mln zł, co stanowi połowę tego, co wspólnie da powiat i Unia Europejska - mówi burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt. Radni mieli spore wątpliwości, ale w końcu doszli do wniosku, że jak miasto nie pomoże, budowa nie ruszy. - Uczestniczymy też we wszystkich inwestycjach drogowych powiatu - mówi rzecznik kostrzyńskiego magistratu Przemysław Jocz. Np. na modernizację ul. Szumiłowskiej 478 tys. zł daje starostwo i tyle samo miasto.
Kostrzynianie wytykają też staroście, że na początku kadencji, gdy kostrzyński szpital, zarządzany przez powiat, wisiał na włosku, dali z budżetu gminy ponad 1 mln zł na ratowanie lecznicy. Tymczasem krótko po tym dowiedzieli się, że będzie ona zlikwidowana.
A jak Ty oceniasz swoich radnych powiatowych? Znajdź ich w odpowiedniej zakładce naszego serwisu, wpisz komentarz, zagłosuj. Czekamy też na Twoje pytania do radnych: [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?