Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko na mapie

DARIUSZ CHAJEWSKI [email protected]
Zgodnie z dokumentacją na teren budowy karczmy powinna prowadzić droga, obok gotowy winien być parking. Tymczasem wszędzie wokół są chwasty.

Gdy Dariusz Ochryniak zabiegał o ziemię w okolicy Zasieków od razu zakładał, że w tym miejscu stanie lokal gastronomiczny. Nie jakaś tam buda z frytkami. Ma to być prawdziwa staropolska karczma. W karcie dań tradycyjne jedzenie, obsługa w regionalnych strojach, nawet strzecha zamiast dachu i staropolska gościnność.
- Przy tym siermiężnym otoczeniu bazarowych bud sądziłem, że gmina będzie zainteresowana takim lokalem - dodaje Ochryniuk. - Jednak z dnia na dzień zdaję sobie sprawę, że urząd nie jest zainteresowany niczym. Zwłaszcza gościnnością.

Tylko na mapie

A wszystko przez drogę. Droga i gminny parking tuż obok budowanej karczmy figurują na wszystkich mapach. Dlatego też tę działkę Ochryniak wybrał. Jednak droga i parking były tylko na mapach. Już podczas budowy inwestor łamie wszelkie możliwe przepisy. Samochody ciężarowe stają na poboczu lub przejeżdżają przez wysoki krawężnik. Nie na wiele zdaje się położenie desek, które mają zmniejszyć zniszczenia. Gdyby nie tolerancyjne podejście miejscowych drogowców budowa musiałaby stanąć.
- Już kilkakrotnie wysyłaliśmy pisma do urzędu gminy przypominając, że w połowie października kończymy budowę i czekamy na pierwszych gości - dodaje Ochryniuk. - Jeśli nie będzie drogi klienci nie będą mogli do nas dojechać.
Budowa przebiega naprawdę w błyskawicznym tempie. Kładziona jest strzecha, wykańczane stylowe wnętrze. Inwestora poganiają m.in. wymagania Unii Europejskiej, gdyż inwestycja jest współfinansowana z unijnych pieniędzy. Tutaj termin jest świętością.
Gmina "obudziła" się dopiero po skierowaniu przez Ochryniaka sprawy do samorządowego kolegium odwoławczego. Wówczas pojawili się robotnicy, którzy zaczęli robić - nieudolnie zresztą - dojazd do parkingu. Pracowali krótko, gdyż rychło pojawili się drogowcy i zwrócili uwagę, że to co gminni pracownicy robią jest klasyczną samowolką budowlaną.

Dojadą do sądu

Ochryniak, właściciele punktów handlowych, ludzie myślący o inwestowaniu w okolicy twierdzą, że gmina nie robi nic, aby ściągnąć inwestorów.
- Przez te miesiące nie robili nic - dodaje Ochryniak. - Przecież mogli chociaż zająć się wycięciem drzew. Dokumentacja leżała w gminie dwa lata. Finał będzie taki, że spotkamy się w sądzie i gmina będzie płaciła mi za każdy dzień, gdy klienci nie dojadą do mojego lokalu.
Rozżalony inwestor opowiada, że tylko raz gmina wykazała zainteresowanie budową. Przysłano mu informację o należnym podatku od gruntu...
Wójt Brodów Czesław Odyniec przyznaje, że gmina ma z drogą do karczmy problem. Rzeczywiście wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to właśnie urząd będzie musiał wykonać drogę. Wcześniej w gminie miano nadzieję, że zajmą się tym drogowcy lub sam inwestor.
- Droga rzeczywiście była w planie, ale drogowcy jej nie zrobili - przyznaje wójt. - Teraz na nas spocznie ten obowiązek. Na razie jednak musimy skompletować wszystkie pozwolenia.
Zdaniem Ochryniaka urzędnicy zachowują się tak, jakby chcieli zmusić go do samodzielnego zbudowania tej drogi.
- Nie mam najmniejszego zamiaru - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska