Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczą się pomagać

Eugeniusz Kurzawa
Ada Naskręt sprawdza czy leżąca Ewa Koszykowska oddycha. Za chwilę przez telefon powiadomi o wypadku pogotowie.
Ada Naskręt sprawdza czy leżąca Ewa Koszykowska oddycha. Za chwilę przez telefon powiadomi o wypadku pogotowie. fot. Paweł Janczaruk
Uczniowie z zapałem wprawiają się w ratowaniu ludzi. Pomaga w tym sprzęt kupiony przez Fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Czwartoklasista Kamil Mania podchodzi do leżącego na ziemi kolegi, Dawida Hutora. Sprawdza czy oddycha. Bierze do ręki telefon komórkowy, wybiera numer pogotowia.

- Jestem w parku koło szkoły w Trzebiechowie, znalazłem osobę nieprzytomną, nie reaguje na głos - powiadamia dyspozytora pogotowia. Potem podciąga nogę leżącego i układa go w tzw. pozycji bocznej. Czeka na przyjazd karetki.

- Bardzo dobrze - chwali Danuta Konopka, wychowawczyni IVb, która prowadzi ze swoją klasą zajęcia z ratownictwa medycznego. Po chwili śladem Kamila idzie Ada Naskręt, a brak przytomności pozoruje Ewa Koszykowska.

Klatka musi kliknąć

- Teraz sztuczne oddychanie - zapowiada nauczycielka. Do nauki tej czynności stosowane są manekiny, mniejsze dla młodzieży, większe dla dorosłych. Można na nich przećwiczyć sztuczne oddychanie metodą usta-usta, a także uciskanie klatki piersiowej.

W tych "klatkach piersiowych" jest rzeczywiście powietrze i ręczny ucisk wymaga wysiłku. Jeśli w manekinie coś nie kliknie, to znaczy, że nacisk był zbyt słaby.

- Wyprostuj ręce, Justyna - podpowiada nauczycielka. - Nie możemy uciskać "uciekając" rękami od klatki piersiowej. Ręce zostają na klatce. Ile ucisków stosujemy?

- 30 ucisków i dwa wdechy - odpowiada Justyna Żabińska i ciśnie manekina wyprostowanymi rękoma. Stara się, żeby wreszcie "klatka" kliknęła. Jest, ufff...

- Zaczęło się od tego, że mąż, który pracuje w gimnazjum, brał udział w finale WOŚP w Sulechowie i pan Janek Kowalczyk ze sztabu organizacyjnego zaproponował mu naukę pierwszej pomocy wśród uczniów - opowiada D. Konopka. - Mnie też sprawy pomocy medycznej interesują, kiedyś przeszłam kurs, więc pomyślałam, żeby nauczyć tego dzieciaki.

Na koniec certyfikat

Teraz pani Danuta nie może się opędzić od chętnych do zaliczenia kursu. Jej klasa czeka z utęsknieniem na czwartek, kiedy na lekcji wychowawczej przerabiane są kolejne etapy. Jest na to osiem godzin lekcyjnych i gotowy scenariusz. Ale zajęcia chcą mieć inne klasy.

- Zaczepiają mnie na korytarzu i dopytują, widać, że kurs pomocy cieszy się popularnością - podkreśla D. Konopka. W zeszłym roku wraz z koleżanką ze szkoły, Beatą Furmańską, zaliczyły kurs Fundacji WOŚP dotyczący metodyki nauki udzielania pierwszej pomocy.

- Otrzymałyśmy też pomoce - cztery manekiny, płyn do dezynfekcji "ust" manekinów, 150 zeszytów do ćwiczeń, 150 kartonowych "telefonów" - wylicza pani pedagog. Wartość daru WOŚP przekroczyła 3 tys. zł.

Po zaliczeniu kursu, który składa się z części praktycznej i teoretycznej (do tego służy zeszyt ćwiczeń) uczeń otrzymuje certyfikat.

- Ale to nie jest obowiązkowe, uczą się tylko ci, którzy chcą - dodaje nauczycielka. Podkreśla, że obserwuje wśród młodzieży osoby z predyspozycjami do udzielania pomocy. Przychodząc do domu po zajęciach ćwiczą na braciach i siostrach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska