Upadłość

O sprawie pisaliśmy już w lipcu 2003 r. w cyklu artykułów ,,Na żerowisku’’. Przypom-nijmy, że poszło o długi Dozametu wobec Wielkopolskiego Banku Kredytowego, które w połowie 1998 r. wykupiła od banku poznańska spółka Inter-inwest, stając się tym samym istotnym wierzycielem zakładu.

Prokuratura ustaliła, że Robert S. i jego kolega z zarządu Marian M. przenieśli na rzecz Interinwestu majątek Dozametu wart prawie 7 mln zł (w tym akcje katowickiego Centrozapu na 1,5 mln zł). I jednocześnie złożyli wniosek o ogłoszenie upadłości firmy. Umowy przeniesienia majątku datowane były na 26 marca, wniosek o upadłość 1 kwietnia. Doniesienie w tej sprawie zgłosił nowy zarząd Dozametu. Bo 12 kwietnia 1999 r. rada nadzorcza firmy odwołała Roberta S. i Mariana M. ze stanowisk.
W czerwcu 1999 r. do prokuratury wpłynęło kolejne pismo - od zarządcy komisarycznego Fabryki Urządzeń Technicznych Wisła we Włocławku. Twierdził on, że przy zawieraniu transakcji został wprowadzony w błąd przez Roberta S. i Mariana M. co do możliwości płatniczych Dozametu. Oba doniesienia połączono w jedno śledztwo. Prokuratura dość szybko ustaliła, że Robert S. i Marian M. działali na szkodę wierzycieli. I że nie zgłosili na czas upadłości, mimo iż długi firmy przekraczały jej majątek.

Śledztwo trwało kilka lat, bo prokurator czekał na szczegółową opinię biegłego księgowego, który badał rachunkowość firmy za tamten okres. W grudniu śledztwo zakończono i właśnie do sądu trafił akt oskarżenia. Obaj prezesi odpowiedzą za działanie na szkodę wierzycieli upadłego przedsiębiorstwa. Robert S. (do niedawna dyrektor zielonogórskiego Zastalu Wagonów) jest ponadto oskarżony o poświadczanie nieprawdy i pomoc w wyłudzaniu podatku VAT. Skarb państwa stracił na tych malwersacjach ponad 1,2 mln zł. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Po odejściu Roberta S., do Dozametu wszedł syndyk, który sprzedał firmę spółce Metalex. Ta zaś stała się udziałowcem nowego Dozametu, który działa do dziś.