- Pani Ulu, wieść gminna niesie, że w niedzielę przyjeżdża pani do Zielonej Góry na mecz żużlowy.
- Taaak. I bardzo się cieszę. Pod koniec lat 50. mój tato Franciszek Dudziak sędziował niektóre mecze na Wrocławskiej. I pamiętam, że uciekałam z tatusiem naszej mamie, która się bardzo buntowała, bo w niedziele chciała mieć tatusia dla siebie. Te ucieczki na żużel zawsze były dla mnie wielkim przeżyciem. I baaardzo się cieszę, że znowu przyjadę i znowu będę się emocjonować.
- I przez prawie pół wieku nie oglądała pani speedway'a?!
- (śmiech). Wiele razy nosiłam się z zamiarem przyjazdu, bo z klubu dostawałam zaproszenia, ale niestety nie mogłam, bo zawsze coś mi wypadało. Albo mnie nie było w kraju, albo miałam koncert. Ale tym razem powiedziałam sobie, że koniecznie muszę przyjechać, już mam wszystko ustawione... I na sto procent przyjadę.
- To będzie dla pani sentymentalna podróż w przeszłość.
- Jak najbardziej.
- Jakich zawodników pamięta pani z tamtych lat?
- Jeśli mówimy o końcu lat 50. to pamiętam, że był taki żużlowiec którym się fascynowałam. Nazywał się Ptaszek.
- I pewnie się pani w nim podkochiwała.
- Tak, oczywiście! Jak on się pojawiał na torze, to ja po prostu prawie mdlałam z wrażenia. Byłam zakochana w Ptaszku... Może ktoś go jeszcze pamięta... Chodziłam z tatusiem na te mecze pod koniec lat 50. i na początku 60. A w 1962 zdałam maturę i wyjechałam z Zielonej Góry do Warszawy, potem do Skandynawii, potem do Nowego Jorku... Pamiętam też, że jeździliśmy z tatusiem na mecze go Gorzowa.
- Była też pani fanką Stali Gorzów?!
- Tak. Niedawno grałam koncert w Gorzowie i przyszedł starszy pan, który powiedział, że bardzo dobrze mojego tatusia pamięta. Byłam tym wzruszona do łez. Pamiętam, że z Zielonej Góry do Gorzowa na motorze żeśmy jeździli, na junaku. Ja siedziałam z tyłu i klepałam tatusia po plecach i mówiłam: tatuś szybciej, szybciej! Myśmy wtedy bardzo szybko jeździli tym motorem. Oczywiście mamie nic nie mówiliśmy.
- Ta szybkość w tamtych czasach to pewnie z 50 na godzinę.
- (śmiech) Bardzo możliwe.... Ale to bardzo ważny moment w moim życiu, że teraz przyjeżdżam. I jak już wpadnę w ten żużel, to będę przyjeżdżała częściej.
- Zna pani skład drużyny Falubazu?
- Przyjeżdżam na mecz ze znajomym Szwedem, który jest wielkim fanem speedway'a i on mówił mi, kto z jego rodaków jeździ... Wymieniał nawet kilka szwedzkich nazwisk... Nie pamiętam... Proszę wybaczyć, ale trochę się od żużla oddaliłam i trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. Ale na pewno jak będę w niedzielę i jak znowu wpadnę w ten wir, to zaznajomię się ze wszystkimi zawodnikami. I będę im kibicować.
- Jakiś szalik klubowy pani założy, strój specjalny?
- Pierwszy raz to trochę się boję... Ale pewnie się rozbisurmanię.
- A wie pani, kto jeszcze ze znanych osób kibicuje Falubazowi?
- Lis. Spotkaliśmy się parę tygodni temu i mówię do Tomka, że właśnie wróciłam z Zielonej Góry, a on, że też właśnie wrócił.
- Lis też ma być na niedzielnym meczu.
- Super! No to się spotkamy.
- Dziękuję. I do zobaczenia na meczu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?