Po tym wyroku w magistracie zapanowała radość. Wszyscy trzymali kciuki za koleżankę, dla której prokuratorskie oskarżenie o nieumyślne spowodowanie śmierci było nie lada ciosem. Beata P. nie poczuwała się do winy. - Nikomu nie życzę, by znalazł się w obliczu takiego oskarżenia - mówiła oskarżona.
Czyja ta ziemia?
Sprawa rzeczywiście od początku budziła wątpliwości. Beatę P. oskarżono o poważne zaniedbania w opiece nad drzewami na nadodrzańskim skwerze, na którym 22 lipca 2003 r., podczas nawałnicy z gradobiciem, upadający konar zabił przechodzącego Stanisława Szandurskiego.
Okazało się, że pechowe drzewo kwalifikowało się do zabiegów pielęgnacyjnych, których miasto nie przeprowadziło. A za zieleń miejską odpowiadała właśnie Beata P. Szkopuł jednak w tym, że urzędniczka nie mogła wiedzieć, że ma się tym zająć, bo zdaniem władz miasta - ten teren nie należał do samorządu.
Na dowód tego miasto dotarło do odpisu z księgi wieczystej tego gruntu. Wynika z niego, że jego właścicielem jest skarb państwa, czyli starostwo nowosolskie.
Odetchnęła z ulgą
Sprawa była tym bardziej dziwna, że prokuratura najpierw umorzyła śledztwo, nie znajdując dowodów winy urzędniczki. Bo ta sama nawałnica powaliła szereg innych drzew w okolicy i to całkiem zdrowych. Ale od tej decyzji odwołała się wdowa po zabitym. Jednocześnie wniosła ona do sądu cywilnego pozew przeciwko miastu o odszkodowanie. I wygrała. Miasto zapłaciło wdowie odszkodowanie, płaci też comiesięczną rentę.
Po tym wyroku prokuratura nowosolska powtórnie wszczęła śledztwo i tym razem oskarżyła urzędniczkę. Groziło jej pięć lat więzienia. Beata P. ponad dwa lata czekała na uniewinnienie. Wreszcie się doczekała i od razu poszła na urlop. Wyrok zapadł w poprzednią środę. W ustnym uzasadnieniu sąd uznał, że w tej sprawie nie sposób przypisać urzędniczce winy, nawet nieumyślnej.
- Bardzo się cieszymy, że to się tak skończyło, choć pewnie prokuratura złoży apelację - mówi wiceprezydent Jacek Milewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?