Do wypadku doszło na pierwszym zakręcie za Karolewem w kierunku Trzciela. W poprzednią niedzielę, 18 września, około 17.15 jadącą w stronę Siercza skodę wyrzuciło tam na drugi pas ruchu. Kierująca nią kobieta miała wyjątkowego pecha. Jej auto uderzyło czołowo w osobową mazdę, nadjeżdżającą z przeciwnego kierunku. Oba samochody nadają się na złom. Ranne zostały trzy osoby. Kierujące pojazdami kobiety oraz pasażer mazdy trafili do szpitala w Międzyrzeczu.
Rozbite samochody zatrzymały się przy stojącym na poboczu krzyżu, upamiętniającym ofiarę ubiegłorocznej tragedii w tym miejscu. Równo 13. miesięcy wcześniej, 18 sierpnia 2010 r., w rozbitym samochodzie zginął 21-letni mężczyzna z Trzciela. Scenariusz kraksy był identyczny. Na zakręcie jeden z samochodów wyrzuciło na drugi pas i doszło do czołówki.
Droga została wyremontowana i poszerzona przed kilkoma laty. Nie ma tam kolein, ani dziur. Jej nawierzchnia jest gładka jak lustro. Na feralnym zakręcie nawet może zbyt gładka? - Coś tutaj jest nie tak. Może jezdnia jest źle wyprofilowana. Albo po deszczu z asfaltu wydziela się jakaś oleista frakcja, przez którą samochody wpadają w poślizg - zastanawiał się jeden z kierowców stojących w korku przed blokującymi przejazd wrakami samochodów.
Szef drogówki z Międzyrzecza asp. sztab. Piotr Szczepanik przyznaje, że to jeden z najbardziej niebezpiecznych zakrętów na trasie wojewódzkiej 137 przecinającej powiat międzyrzecki. Dlaczego na drugi pas wyrzuca tam akurat samochody jadące od Międzyrzecza w kierunku Trzciela? Policjant tłumaczy, że dopiero przed zakrętem zaczyna się las, który rzuca cień na jezdnię. Dlatego po deszczu dłużej utrzymuje się tam wilgoć.
- Tymczasem prosty odcinek od Karolewa do zakrętu może być już suchy, bo z jednej strony graniczy z polem. Kierowcy jadą więc bardzo szybko, chociaż przed łukiem nawierzchnia bywa jeszcze wilgotna i przez to śliska. Podobnie jest zimą. Na drodze otoczonej lasem dłużej utrzymuje się lód i śnieg - tłumaczy funkcjonariusz.
Z policjantem zgadza się szef rejonu dróg wojewódzkich z Sulęcina Artur Pacześny, który zarządza m.in. trasą 137 ze Słubic do Trzciela i jej międzyrzeckim odcinkiem. O wypadki i kolizje w tym miejscu obwinia kierowców. - Często tam widzę samochody, które ścinają ten zakręt, bo wjeżdżają w niego z nadmierną prędkością. Potem kierowcy ściągają nogę z gazu, bo zaczynają się kolejne zakręty - mówi.
Miejscowi zgodnie przyznają, że to bardzo niebezpieczne miejsce. - Zawsze tam zwalniam i bardzo uważam - przekonuje Jan Kołodziejski, właściciel jednej z międzyrzeckich taksówek.
Drogowcy przekonują, że jezdnia ma odpowiedni profil, zaś jej nawierzchnia została wylana zgodnie ze sztuką budowlaną i standardami obowiązującymi w Unii Europejskiej. A. Pacześny zastanawia się nad wprowadzeniem tam ograniczenia prędkości do 70 km na godzinę. Zdaniem P. Szczepanika, bezpieczeństwo kierowców powinno też poprawić ustawienie na łuku barier z czerwonymi trójkątami wskazującymi kierunek jazdy. Ostrzegają kierowców przez ostrymi zakrętami i hamują ich rajdowe zapędy. - Sprawdzimy, czy rzeczywiście są tam potrzebne - zapowiada A. Pacześny.
W powiecie międzyrzeckim liczba drogowych tragedii rośnie w zawrotnym tempie. Policyjna statystyka poraża. Przez cały ubiegły rok w 57 wypadkach zginęło 11 osób, a 74 doznały różnych urazów i obrażeń. Od stycznia do połowy września kraks było 38, ale ich ofiarami jest już 14 zabitych i 41 rannych.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
