Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W głogowskim szpitalu pacjent poczuł się jak intruz

Dorota Nyk
Grzegorz Aryż, członek zarządu powiatu
Grzegorz Aryż, członek zarządu powiatu Fot. Dorota Nyk
- Z dupy musimy wyciągać kleszcze, bo z tym ludzie przychodzą - miał usłyszeć od lekarza głogowianin, który niecierpliwił się, że długo czeka w izbie przyjęć w szpitalu.

Pan Tomasz jest od lat przewlekle chory. Opowiedział nam, jak go niedawno potraktowano w naszym szpitalu. Prosił jednak, żebyśmy nie ujawniali jego nazwiska. Otóż 20 maja o godz. 21.20 zgłosił się na izbę przyjęć, gdyż bardzo źle się czuł. Jest po dwóch zawałach serca.

- Kiedy poprosiłem o pomoc, dowiedziałem się, że muszę poczekać, ponieważ nie ma lekarza - opowiada. Nie był w izbie sam, pacjentów przybywało. - Na własne oczy widziałem słaniającego się na nogach mężczyznę, wpuściłem go do kolejki. Dzwonił bardzo często do dyżurki, ale na to nikt nie reagował. Po około godzinie wyszedł młody lekarz, powtórzył, że mamy nadal czekać. Stwierdził, że nie powinniśmy mieć pretensji, bo: "z dupy muszą wyciągać kleszcza, bo i też z tym ludzie przychodzą. Czas oczekiwania według Narodowego Funduszu Zdrowia może wynieść 7,5 godziny, a wy tyle nie czekacie" - powiedział.

Po co on tu przyszedł?

Nasz Czytelnik został przyjęty przez lekarza o godz. 23.40, czekał więc prawie dwie i pół godziny. - Nie wiem co doktora zdenerwowało, bo podniesionym głosem zaczął mi wymawiać, że przyszedłem, bo on nic u mnie nie widział. Opowiedziałem mu, jakie mam dolegliwości, że piecze mnie w klatce piersiowej i mam nieprawidłowe ciśnienie. Lekarz stwierdził, że widocznie mam zły aparat do mierzenia ciśnienia. Gdy nie odpuszczałem, zrobił mi EKG, zbadał ciśnienie i powiedział, że mi nic nie dolega. Dopiero pielęgniarka na mój widok zaproponowała, żeby jednak dać mi jakieś leki i lekarz skinieniem głowy tę decyzję zaakceptował. Kazano mi po tym iść do domu.
Następnego dnia nasz Czytelnik poszedł z wynikami badań do lekarza rodzinnego w przychodni. Ten na widok zapisu EKG chciał go natychmiast skierować do szpitala w Nowej Soli, na oddział kardiologiczny. Stwierdził arytmię serca. Jednak odstąpił od tego, kiedy usłyszał, że następnego dnia jego pacjent jedzie na wizytę do specjalisty w Klinice Wojskowej we Wrocławiu, gdzie się leczy.

Lekarz broni lekarza

Nasz Czytelnik postanowił tego tak nie zostawiać. Napisał skargę do dyrektora ZOZ. Dyr. Tadeusz Tofel odpowiedział mu w ciągu trzech dni. Krótko i zwięźle. Pismo ma dosłownie cztery linijki. Poinformował, że zbadał sprawę i stwierdził, że "przebieg procesu diagnostycznego i leczenia w izbie przyjęć ZOZ przebiegał prawidłowo". Także postępowanie swego zastępcy uznał za prawidłowe. Dlatego skargę pacjenta określił jako niezasadną.
Czytelnik na tym nie poprzestał. Jeszcze raz napisał do dyrektora. - Lekarz powinien pacjenta szanować, a nie traktować jak zło konieczne, którego należy się jak najszybciej pozbyć - napisał. - Jest mi panie dyrektorze bardzo przykro, że i pan potraktował mnie jak intruza, nie pytając o szczegóły. Skąd mógł pan wiedzieć, czy leczenie przebiegło prawidłowo, skoro nie skonsultował się pan z nikim, a zapis EKG znajduje się w moim posiadaniu?
Pismo o takiej treści wysłał także do naszej gazety i do starostwa powiatowego. Czeka na odpowiedź.

GRZEGORZ ARYŻ członek zarządu powiatu

- Skierowaliśmy prośbę o wyjaśnienie sprawy do dyrektora ZOZ. Czekamy na odpowiedź. Wiemy, że z funkcjonowaniem izby przyjęć są problemy, staramy się znaleźć rozwiązanie. Niestety, przychodzi do niej bardzo dużo pacjentów i rzeczywiście często te osoby omijają lekarza rodzinnego. Tymczasem kontrakt z NFZ na prowadzenie jej jest niewielki, brakuje lekarzy. Jeszcze trzy lata temu miasto dopłacało do jej funkcjonowania 400 tys. zł, ale to się skończyło. Dziś szpital prowadzi ją własnym sumptem. Zastanawiamy się, jak zrobić, żeby ludzie nie narzekali. Jest np. pomysł, żeby tam zatrudnić lekarza rodzinnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska