Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Osiecznicy strażacka drużyna jest jak wielka rodzina

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
W Osiecznicy jest 40 druhów. Na zdjęciu: Bogdan Śnieżek, Zygmunt Stysiak, Arkadiusz Sadowski, Sławomir Sadowski, Grzegorz Kołosowski, Leszek Ostrowski, Kamil Śnieżek, Rafał Jaros, Łukasz Nawrot, Tomasz Molka, Paweł Kudzia, Piotr Łabuć.
W Osiecznicy jest 40 druhów. Na zdjęciu: Bogdan Śnieżek, Zygmunt Stysiak, Arkadiusz Sadowski, Sławomir Sadowski, Grzegorz Kołosowski, Leszek Ostrowski, Kamil Śnieżek, Rafał Jaros, Łukasz Nawrot, Tomasz Molka, Paweł Kudzia, Piotr Łabuć. Michał Szczęch
Bycie strażakiem w Osiecznicy pod Krosnem Odrzańskim to duma i prestiż. W wielu rodzinach to tradycja, przekazywana z ojców na synów, a ostatnio nawet na córki. Drużyna OSP z Osiecznicy zwyciężyła w naszym plebiscycie na strażaka roku!

W straży chciał odrobić wojsko i tak się zaczęło. - Pokochałem to trochę później - mówi Bogdan Śnieżek, którego przygoda z sikawką trwa już 19 lat. Dziś jest strażakiem zawodowym i prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Osiecznicy. - I nie o to chodzi, że fajne samochody, że za mundurem panny sznurem - zdaniem druha Bogdana najważniejsza jest satysfakcja z ratowania ludzkiego zdrowia, a bywa, że nawet życia.

Druh Zygmunt Stysiak mundur zawodowca nosi 13 lat. Bycie starszym operatorem sprzętu specjalnego nie przeszkadza mu być też w szeregu osiecznickich ochotników. Co trzeba mieć w sobie, by zostać właśnie strażakiem? - Odwagę, zmysł przewidywania… - odpowiada pan Zygmunt. - Trzeba mieć w sobie to coś. Coś we krwi.

U Arkadiusza Sadowskiego ojciec był ochotnikiem, do tego naczelnikiem osiecznickiej OSP. Brat Sławomir Sadowski też jest strażakiem. I naczelnikiem, po ojcu. Trzeci z braci Sadowskich również przywdział mundur. Ten ochotniczy noszą nawet żona pana Arkadiusza i siostra. Czy można zatem powiedzieć, że i jemu mundur był po prostu pisany? - Zaczynałem od strażackich zawodów, jako dziecko - wspomina. - I tak mi zostało. Co w byciu strażakiem jest takiego niesamowitego? - pyta sam siebie. - Może to, że człowiek przez chwilę czuje się bohaterem? Tak - odpowiada pan Arkadiusz. - To najważniejsze, człowiek po udanej akcji czuje się dumny.

Zasieki. Lata 80. Płonie ogromny obszar, blisko półtora hektara. Była tu kiedyś fabryka prochu strzelniczego, atakowana w czasie wojny. Po 40 latach obszar połykają jęzory ognia. Wybuchają stare niewypały. Strażacy walczą w pocie czoła. Ten pożar Zygmunt Stysiak zapamięta chyba na zawsze.

Okolice Lubska. Ogień trawi torfowisko. Udaje się ugasić płomienie, buchają następne. Strażacy do pożaru wyjeżdżają przez ponad tydzień. Dzień w dzień. To najtrudniejszy ogień, z jakim walczył Arkadiusz Sadowski.

Strażak musi być odważany. Nigdy się nie może zawahać. Jadąc do pożaru, często ryzykuje, nawet życiem. A żony czekają. Pełne niepewności? - Żony już do tego przywykły - mówią druhowie z OSP Osiecznica.
Przywykły do pasji swoich mężów. - Bo my bycie strażakiem w OSP traktujemy właśnie jako pasję - zauważa Grzegorz Kołosowski. - Nie bierzemy za to ani złotówki. Nasz ekwiwalent idzie na konto OSP. Za te pieniądze kupowany jest drobny sprzęt dla jednostki. Chociażby latarki.
- Jeździmy do pożarów, bo czujemy wewnętrzną potrzebę - mówi Leszek Ostrowski. To potrzeba walki z żywiołem.

Zdaniem 21-letniego Kamila Śnieżka bycie ochotnikiem w Osiecznicy na gaszeniu pożarów się jednak nie kończy. - Udzielamy się w życiu naszej miejscowości. Od lat strażacy wspierają tu kościół. Brali udział w jego remoncie. Uczestniczymy też w procesjach, pilnujemy Grobu Pańskiego. Pomagamy w przygotowaniu miejscowych festynów, chociażby Święta Karpia. Często pomagamy też po prostu ludziom, którzy nas o to poproszą. Na tyle, na ile możemy.

Nie mają własnej remizy. Budynku, by schować sprzęt i trzy wozy, użycza im nadleśnictwo. Ale to nie remiza i sprzęt świadczą o wielkości strażaka. Druhowie z OSP Osiecznica swoją postawą dają temu dowód. O wielkości świadczy ich odwaga i... kwalifikacje! W jednostce jest czterech strażaków z uprawnieniami płetwonurka, pięciu ma uprawnienia stermotorzystów, czyli może prowadzić statki śródlądowe długości do 20 metrów, pięciu druhów ma zaś uprawnienia do obsługi sprzętu wysokościowego, czyli podnośnika hydraulicznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska