Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Radoszynie rozpoczęto ekshumację zbiorowych mogił

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Arnold Baumann, jeden z byłych żołnierzy Bundeswehry, pomagał przy ekshumacji. To, co znaleźli, na wszystkich robiło wrażenie.
Arnold Baumann, jeden z byłych żołnierzy Bundeswehry, pomagał przy ekshumacji. To, co znaleźli, na wszystkich robiło wrażenie. fot. Mariusz Kapała
Znaleziono szczątki kilku osób, obrączki, hełmy, damskie buty... To ciąg dalszy opisanej w Magazynie historii młodej Norweżki.

Wszystko zaczęło się od Sergiusza Jackowskiego, który tropiąc ślady historii okolic Skąpego napisał o zbiorowych mogiłach w Radoszynie. Gdy Tomasz Czabański, z zajmującego się poszukiwaniem wojennych mogił Stowarzyszenia "Pomost", przyjechał do Radoszyna, ludzie zaczęli snuć opowieści zasłyszane od rodziców i dziadków. Na dodatek w dawnej żwirowni znajdowały się dwa symboliczne groby otoczone romansową, ale tragiczną historią (Magazyn "GL" z 29 maja).
- Ta okolica obfituje w zbiorowe mogiły, kilka już przeszukaliśmy, mam pozwolenie na prace w kolejnych sześciu, siedmiu punktach - dodaje Czabański. - Z jednej strony tutaj na początku 1945 organizowano tzw. kotły, z drugiej tu także została stoczona bitwa pancerna.

Najpierw odsłonięto koparką znaczną część wzgórza, później do pracy ruszyli Polacy i Niemcy przeprowadzający ekshumacje. Ukazały się fragmenty żeber jednej osoby, później kości nogi w damskim bucie, hełm, czaszki... Już było wiadomo, że opowieści o zbiorowej mogile były prawdziwe.
- O, znaleźli drugą obrączkę, to znaczy, że Niemcy swoich grzebali, bo nie rabowali - stwierdziła przyglądająca się pracy Mirosława Czarnuszewicz z Radoszyna. - Przez lata o tym się mówiło i serce bolało, że oni w takich śmieciach leżą. Dobrze, że ich ekshumują.

- Ale mam nadzieję, że jakąś tablicę pamiątkową chociaż postawią - dodaje Waleria Pietrykowska.
Tymczasem kartony w kształcie niewielkich trumien zapełniały się szczątkami. Już było wiadomo, że na te mogiły zaplanowane dwa dni pracy będą niewystarczające. Badacze liczą przede wszystkim kości udowe. Po nich nie tylko najłatwiej rozróżnić szczątki kobiet i mężczyzn, ale także dokładnie policzyć szczątki. Czaszki znacznie szybciej się rozpadają.
- Nie jest ważne, kto tutaj spoczywa i kto jest sprawca tych zbrodni - mówi szefujący grupie pomagających w pracy byłym żołnierzom Bundeswehry Olaf Hoffmann. - To wszystko są ofiary wojny. Taka jest wojna. A to, że wspólnie pracujemy w takim miejscu jest prawdziwym pojednaniem, a nie polityką prowadzoną w Berlinie czy w Warszawie.

Po chwili znaleziono niewielkie serduszko, które któryś z pogrzebanych tutaj żołnierzy miał w kieszeni. To zapewne talizman, pamiątka od żony, może dziewczyny...
- Moi rodzice sporo opowiadali mi o tych tragicznych czasach, byli tutaj wywiezieni na roboty - mówi Kazimierz Lis. - I jak temu się przyglądam, boję się tylko, żeby Niemcy nie zostali jedynymi męczennikami tej wojny.
Wieczorem i nocą miejsca ekshumacji pilnuje policja, zaglądają mieszkańcy Radoszyna. Po śladach badaczy trafią tutaj bowiem hieny z wykrywaczami metalu w dłoni. Pierwsi byli tutaj już w ostatnią niedzielę...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska