Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Świebodzinie potrzebna jest placówka na miarę powiatu

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
W poniedziałek w noclegowni zastaliśmy osiem osób. - Nocą są wolne łóżka. Ludzie nie wracają, gdy wypiją, bo i tak ochrona nie wpuści - przyznaje pan Stanisław Sraga
W poniedziałek w noclegowni zastaliśmy osiem osób. - Nocą są wolne łóżka. Ludzie nie wracają, gdy wypiją, bo i tak ochrona nie wpuści - przyznaje pan Stanisław Sraga Fot. Paweł Janczaruk
- Poza posiłkiem trzeba zapewnić ludziom bezpieczeństwo i pomoc lekarską. Tym bardziej, że ze szpitalem w Świebodzinie mamy duży problem, bo tam bezdomnych pacjentów traktuje się gorzej niż pozostałych - twierdzi dyrektorka OPS-u.

- Po informacji w "GL" o wolnych miejscach w noclegowni, zgłosiła się do nas duża grupa bezdomnych, ale my nie jesteśmy w stanie wszystkich przyjąć - poinformowała nas Mirosława Węgieł, dyrektorka ośrodka pomocy społecznej w Świebodzinie. - Oczywiście nikomu w bardzo trudnej sytuacji nie odmawiamy, możemy zrobić dwie albo trzy dostawki, ale powierzchnia noclegowni jest przecież ograniczona.

Odwiedziliśmy placówkę przy ul. Żaków 3. Bezdomni twierdzą, że nocą są wolne łóżka. - Śpi nas dziesięciu, dwunastu, a miejsc jest 18 - przekonują. Bożena Pupko pilnuje porządku w placówce i stara się wyjaśnić całe zamieszanie: - Wszystkie miejsca są zajęte, z tym że część osób nie wraca na noc, bo oni dobrze wiedzą, że gdy są pod wpływem alkoholu to wstępu tutaj nie mają - tłumaczy.

Trudne pytanie

- Jak mieszka się w noclegowni? Trudne pytanie... Nikt z nas nie chce tu być, ale, szczerze mówiąc, człowiek sam zgotował sobie taki los. Mówią jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz - przyznaje Stanisław Sraga.

Sraga (59 lat) nie ma dziś żadnych dochodów. - Stały dopływ gotówki czeka mnie dopiero na emeryturze, pracowałem 25 lat. W Świebodzinie od kilku lat szukam stałej pracy, i jedyną, jaką udaje mi się dostać jest ta na czarno - przyznaje.
B. Pupko zauważa, że ludzie w noclegowni źle nie mają. - Codziennie dostają gorącą zupę, do dyspozycji maja pralkę i gaz, nie ma tu wielkich luksusów, ale jest wszystko, co do życia niezbędne.

Ale Mirosława Węgieł marzy o noclegowni z prawdziwego zdarzenia. - Potrzebna jest jedna, duża placówka, która obsługiwałaby cały powiat, a w jej kosztach partycypowałyby wszystkie gminy - uważa szefowa OPS-u. - Myślę, że tego nie unikniemy i nadchodzi czas, by gminy i powiat zaplanowały takie przedsięwzięcie.

Szpital nie lubi bezdomnych?

Dyrektorka zauważa, że w piwnicy bursy przy ul. Żaków znajdują się jedynie miejsca do spania. - Trudno tę placówkę nazwać noclegownią - dodaje M. Węgieł. - Poza posiłkiem trzeba zapewnić ludziom bezpieczeństwo, pomoc lekarską. Tym bardziej, że ze szpitalem w Świebodzinie mamy duży problem, bo tam bezdomnych pacjentów traktuje się gorzej niż pozostałych. Gdy jeden z nich miał odmrożone ręce i nogi, trafił na izbę przyjęć, otrzymał leki i kazano go zabrać. A przecież czasem dwa, trzy dni trzeba przytrzymać pacjenta w szpitalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska