16-17 lutego pisaliśmy o Jolancie Józefowicz, która z bólem głowy i dużym nadciśnieniem trafiła wieczorem na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Słubicach. Tam podano leki zbijające ciśnienie, a rano wypisano kobietę do domu. - Szpital chwali się, że ma tomograf komputerowy, dlatego liczyliśmy, że lekarz sprawdzi, jaki może być powód tych silnych bólów. Stwierdził jednak, że nie ma takiej potrzeby - mówiła nam wtedy Aleksandra Sobieszek-Potomska, przyjaciółka pani Jolanty. Chora w ogromnych bólach przetrwała do poniedziałku. Tego dnia straciła przytomność we Frankfurcie. Tam lekarze od razu zrobili tomografię i stwierdzili tętniaka wewnątrzczaszkowego. A Zygmunt Baś, prezes szpitala w Słubicach, przekonywał nas: - Nie było objawów, które świadczyłyby o tym, że trzeba było robić badanie tomografem.
15 maja pisaliśmy o Krzysztofie Niedużaku, który do szpitala w Słubicach trafił z połamanymi palcami stopy. 17-latek grał w piłkę, niefortunnie uderzył nogą w murawę, polała się krew. Rodzina przekonuje, że lekarze zbagatelizowali sprawę, a doktor, który badał chłopca, był opryskliwy i niemiły. Nie zlecił nawet zdjęcia...
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (15-16 czerwca) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?